W końcówce mojego urzędowania wydarzyła się przykra dla mnie niespodzianka. Otóż zagapiłem się i nie wpisałem do oświadczenia lustracyjnego, że przez rok pracowałem w Akademii Spraw Wewnętrznych, która została zakwalifikowana jako organ państwa komunistycznego wymagający ścisłej weryfikacji.

GORZKI FINAŁ WÓJTOWANIA
Kierownictwo Akademii Spraw Wewnętrznych, czując zagrożenie, przyłączyło szkołę oficerską MO w Szczytnie i szkołę bezpieki w Legionowie do swej struktury jako wydziały zamiejscowe. Organy Milicji Obywatelskiej nie podlegały weryfikacji i gdybym w zeznaniu wskazał ten jeden rok tkwienia w strukturze ASW, to w Instytucie Pamięci Narodowej przełożono by moją teczkę personalną z półki na inną półkę i na tym by się skończyła cała zabawa. Przez zwykłą nieuwagę tego nie uczyniłem. Zostałem uznany kłamcą lustracyjnym i na trzy miesiące przed zakończeniem kadencji musiałem odejść z urzędu wójta.