W szczycieńskich aptekach i przychodniach brakuje szczepionek na grypę. Lekarze żartują, że przypomina ona potwora z Loch Ness, bo wszyscy o niej mówią, a nikt jej jeszcze nie widział. W dobie epidemii koronawirusa, zainteresowanie nią jest znacznie większe niż w ubiegłych latach. Eksperci z dziedziny medycyny obawiają się, że kiedy nadejdzie sezon grypowy, odróżnienie tej infekcji od COVID-19 będzie praktycznie niemożliwe i może doprowadzić do paraliżu systemu służby zdrowia.
BRAKI W APTEKACH
Wielkimi krokami zbliża się sezon zachorowań na grypę. W tym roku nakłada się on na epidemię koronawirusa. Eksperci z dziedziny medycyny ostrzegają, że to bardzo niebezpieczna sytuacja, która może prowadzić do paraliżu systemu służby zdrowia, jeśli w jednym momencie pojawi się rzesza pacjentów chorych na którąś z tych chorób. Dlatego już od kilku miesięcy apelują o to, by szczepić się na grypę. To jednak, przynajmniej na razie, jest praktycznie niewykonalne.
Znalezienie w szczycieńskich aptekach szczepionek na grypę, graniczy z cudem. Zapytaliśmy o nie w kilku z nich, ale zawsze padały podobne odpowiedzi – nie mamy, czekamy, może pojawią się w drugiej połowie września, albo na przełomie września i października. Nawet jeśli w którejś były, to „rzucono” ich zaledwie kilka i rozeszły się błyskawicznie.
Okazuje się, że do Polski ma trafić tylko 2 mln szczepionek. Takie złożono zapotrzebowanie, bo dotąd w kraju szczepiło się bardzo niewiele osób, zaledwie ok. 4% populacji.
MIAŁO BYĆ 200, A PRZYSZŁO 40
Szczycieńscy lekarze, pytani o dostępność szczepionek, bezradnie rozkładają ręce.