Szczytno, jakiego nie znamy

Pewna mieszkanka osiedla Kamionek otrzymała tuż po świętach intrygującą pocztówkę. Niby przedstawia ona Szczytno, ale jakby i nie Szczytno, bo jakieś inne, jakiego my, rdzenni mieszkańcy, nie znamy - fot. 1.

Z dokładniejszych oględzin widokówki wynika, że gród nasz jakoby rozlokował się gdzieś pośród wzgórz, a domki noszą wyraźne cechy architektury zakopiańskiej. Widać też jeszcze coś bardziej intrygującego - piękny, łukowaty most na przedpolach miasta. Myślę sobie, iż budowla taka mogłaby powstać nad Kanałem Domowym (w miejscu, gdzie przecina on szosę Szczytno - Wielbark) w ramach tzw. Wieloletniego Planu Inwestycyjnego. Dopiero byłoby pięknie!

Ale do rzeczy. Otóż owo hipotetyczne Szczytno z widokówki to wyobrażenie naszego miasta zrodzone w warszawskiej siedzibie redakcji miesięcznika "Reader's Digest Przegląd". A o co dokładnie chodzi, zaraz zrozumiecie Szanowni Czytelnicy, gdy widokówkę obejrzymy w całości - fot. 2.

Na odwrocie mamy tekst taki: "To prawda - być może ten ford mondeo właśnie jedzie do Pani pod adres Szczytno, Kamionek XX, (-) bo ma Pani szansę (wygrać) ten wspaniały samochód o wartości 75 000 zł!..."

No, myślę sobie tak - jeżeli ów ford w ogóle wyruszył w podróż i jedzie w strony przedstawione na pocztówce, to czekaj tatka latka, bo Szczytna leżącego gdzieś w górach i nad rzeczką nigdzie się nie znajdzie.

NOWOROCZNA PLAMA

W ostatnim numerze "Kurka" Paweł Bielinowicz nagabywany na okoliczność supermarnego sylwestra, jaki zgotował zawiedzionej gawiedzi na placu Juranda, tłumaczył się, że fajerwerków nie było, bo to droga rzecz, a ponadto, że nie zdecydowano się na taki krok również z powodu sytuacji w świecie. Wyjaśnijmy, że chodziło o tragiczne skutki fali tsunami w Azji Południowo-Wschodniej.

Może to kogoś przekona, ale mnie nie.

Moim zdaniem fajerwerki powinny być. Nawet jeśli miasta nie stać na 10 tys. zł, to mogłoby ono, choćby za połowę lub nawet ćwiartkę tej sumy (+ ochrona) urządzić pokaz sztucznych ogni, bo idzie o rzecz arcyważną, a nie samą tylko czczą rozrywkę. Sylwester to jedyny taki dzień w roku, kiedy możliwy staje się bezpośredni kontakt mieszkańców miasta z włodarzem grodu, który, co tu ukrywać, jest w pewnym sensie ojcem całego lokalnego społeczeństwa. I niechby choć tylko w tym jednym dniu burmistrz pokazał wszystkim zgromadzonym swoje oblicze, życzył najlepszego w nadchodzącym roku, aby ci, którzy stawili się na placu nareszcie poczuli, że mają kogoś, kto o nich myśli, dba i dbać będzie. A tak - ci, którzy przyszli pod ratusz (w tym i ja), tkwili tam niczym odtrącone, bezpańskie owieczki. Władza sobie, społeczność lokalna sobie. Czy tak ma wyglądać opiewana przez burmistrza Nasza Mała Ojczyzna?

* * *

Teraz coś jeszcze o solidarności z ofiarami klęsk żywiołowych, współczuciu i pomocy.

Środę poprzedzającą Trzech Króli nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie ogłoszono dniem solidarności z ofiarami tsunami. Był to gest świadczący o naszej pamięci i chęci niesienia im pomocy. Na 3 minuty niemal we wszystkich miastach w Polsce zamarł ruch, zawyły syreny, zabiły dzwony, a flagi na siedzibach urzędów państwowych oraz samorządowych opuszczono do połowy masztów. Prawie wszędzie, tylko nie w Szczytnie...

PS.

Na koniec fotokorespondencja z Suwałk - fot. 3.

Jak widać, gdzie indziej można było jednak nieźle baraszkować w sylwestra i to wraz z włodarzami miasta. W środę 5 stycznia w Suwałkach nie baraszkowano, by w pełni uszanować pamięć ofiar trzęsienia ziemi. Na wszystko można bowiem znaleźć czas - i na zabawy, i święta, i na zadumę, refleksję, współczucie, i na niesienie pomocy.

TRZECI WARIANT

Miesiąc temu pisaliśmy o zmianie organizacji ruchu w obrębie skrzyżowania ulicy Pasymskiej z dwoma pasami rozwidlającej się w tym miejscu ulicy Chopina. Zdaniem mieszkańców bliższych i dalszych okolic, innowacja ta, zamiast poprawy bezpieczeństwa ruchu kołowego w tym miejscu, przyniosła coś zgoła odwrotnego.

Sporna sprawa trafiła nawet na sesją Rady Miejskiej, na której stwierdzono, że nowo wprowadzona zmiana organizacji ruchu to błąd i powinno się raczej przywrócić dawny stan rzeczy. Cóż, miasto nie jest jednak władne dokonywać jakiejkolwiek korekty, bo nie administruje drogami państwowymi, a do takich należy ul. Pasymska. Z opinią wyrażaną przez mieszkańców i ostatnio Urząd Miejski nie zgadza się kierownictwo szczycieńskiego oddziału KDDiA. Jego zdaniem zmiana jest trafiona, na potwierdzenie czego przytacza pozytywną opinię Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, egro nie zamierza nic zmieniać.

No i mamy sytuację patową.

Od czego jednak pomyślunek - samorządowi urzędnicy wpadli na pewien pomysł, dzięki któremu będzie można jednak ingerować w istniejący stan rzeczy.

Wiąże się to z tym, że jeszcze w tym roku nawierzchnia ul. Chopina zostanie modernizowana, bo ujęte jest to w planach. Miasto zamierza zatem, przy okazji prowadzonych robót drogowych oraz współpracy z KDDiA, wprowadzić także zmiany w obrębie skrzyżowania. Nie myśli się jednak o powrocie do starego rozwiązania, ale o gruntownej i nowoczesnej przebudowie, podobnej do tej wykonanej u zbiegu ulic Pasymskiej i Bohaterów Westerplatte, tj. z separacyjnymi wysepkami.

LIST POSKUTKOWAŁ

W świątecznym numerze "Kurka" nasz Czytelnik, Krzysztof Baran, opisał drogową pułapkę czającą się na zmotoryzowanych u zbiegu ulic Osiedleńczej i Gnieźnieńskiej.

Chodziło o to, iż w oznakowaniu skrzyżowania brakowało znaku ostrzegawczego - "uwaga na drogę z pierwszeństwem przejazdu".

Nie minęło kilka dni od ukazania się gazety, a znak ów pojawił się - fot. 4.

No, brawo! Teraz wszystko jest już w porządku i do niczego w oznakowaniu przyczepić się nie można, ale czy na pewno?

Ulica Gnieźnieńska opatrzona została w obrębie skrzyżowania dwoma znakami oznaczającymi drogę z pierwszeństwem przejazdu. Jeden informuje o tym kierowców nadjeżdżających od strony specjalnej strefy ekonomicznej, drugi zaś "stoi" obok płotu okalającego firmę "FS Furniture".

Dlaczego "stoi" jest w cudzysłowie? Ano popatrzmy sami - fot. 5.

Jakoś tak się stało, że ekipa ustawiaczy znaków nie potrafiła zmobilizować się do tego ostatniego, drobnego wysiłku i rzecz z fot. 5 wyprostować, by nie szpeciła okolicy i stała się jednocześnie czytelna dla zmotoryzowanych.

Inspektor Wiesław Kulas dowiedziawszy się o tym, pogonił czym prędzej chłopaków z brygady i już nazajutrz wyprostowali oni znak.

CO Z TĄ ZIMĄ

Jak to wygląda, żeby w styczniu nie było w ogóle śniegu, a temperatura wahała się w granicach 7 - 8 oC. Co to ma znaczyć? Na Kamionku w przysklepowym ogródku kwitną sobie błękitno-żółte bratki - fot. 6, no bo wydaje się im, że to już wiosna.

Toń tak jeziora małego, jak i dużego pozostaje niezamarznięta, więc spacerujący nad miejskimi akwenami mają nieomal letnie widoki. Po wodzie pływa mnóstwo dzikich kaczek, a pośród nich, majestatycznie unosi się na fali łabędź - fot. 7.

Gdyby nie brak liści na drzewach i świadomość, że wszystko to rozgrywa się w środku zimy, można by orzec, że zdjęcie wykonane zostało dobrych kilka miesięcy temu.

2005.01.12