Otrzymałem zaproszenie do Chaty Mazurskiej na „Szopkę bardzo kulturalną na piętnaście postaci, jeden głos żeński i dwie ręce”. Zaproszenie podpisane przez Annę Bogusz - prezesa Towarzystwa Przyjaciół Szczytna, ale także autorkę, reżyserkę, scenografkę i wykonawczynię przygotowanego widowiska.
Uwiodła mnie tytułowa informacja, że będzie to szopka bardzo kulturalna. Wszak niedawno pisałem o ewidentnym chamstwie noworocznego, telewizyjnego przekazu, a tu proszę... Odtrutka! Jak tu nie pójść i nie poddać się kuracji odchamiającej? Poszedłem. Zanim opiszę swoje wrażenia, kilka słów o Ani Bogusz, której wszechstronny talent znam i podziwiam od wielu lat. Ania jest zawodowym lalkarzem, a także instruktorem teatralnym. Ma za sobą znaczącą praktykę w znakomitym teatrze lalkowym RABCIO, w podhalańskiej Rabce-Zdrój. Na Mazurach podjęła pracę instruktora w Środowiskowym Domu Samopomocy w Piasutnie. Ze swoimi podopiecznymi prowadziła, między innymi, zajęcia plastyczne. I tutaj miałem okazję docenić jej talent. Wielokrotnie byłem jurorem w dorocznych konkursach plastycznych niepełnosprawnych artystów. Ileż to razy my oceniający, wskazując prace do nagrody, dowiadywaliśmy się z załączonych dokumentów, że owe znakomite dzieła wykonano pod opieką instruktorki Anny Bogusz! Chapeau bas. A teraz kilka słów o tym, co miałem okazję zobaczyć i usłyszeć w Chacie Mazurskiej. Ania wykonała 16 znakomitych kukiełek przedstawiających popularne szczycieńskie postacie. Nie wymienię wszystkich z braku miejsca, ale wspomnę, że nie zabrakło pani burmistrz i pana starosty, a pośród innych barwnych postaci zwracały uwagę lalki parodiujące fotografika Huberta Jasionowskiego z fotoaparatem, muzyka Aleksandra Tomaszczyka z błyszczącym, srebrnym saksofonem, a także ukrytego pod bujnym, czarnym zarostem Pawła Grzegorczyka.