Zapraszamy do zabawy

Tekst szopki ułożył:Ryszard Deptuła

SZOPKA NOWOROCZNA 2006

Drodzy Czytelnicy,

my znów z jasełkami.

Kłaniamy się nisko,

serdecznie witamy,

Życzymy Wam szczęścia,

pomyślności wiele,

Chwil wspaniałych i radosnych,

osiągajcie cele.

Niech się spełnią Wam marzenia

wyśnione i skryte

Te, które są w sercach

głęboko ukryte.

Niech Wam zdrowo rosną dzieci,

ciepłe słonko jasno świeci.

Troski niechaj Was ominą,

pojednajcie się z dzieciną,

Co na sianku leży w żłobie

i wybaczcie krzywdy sobie.

Wysłuchajcie razem z nami tego,

co Wam przedstawiamy.

Nowa szopka na estradzie, będzie

o Was, mieście, Radzie

Tak jak bywa to w krytyce,

krótko mówiąc - samo życie.

 
 

KUREK:

Nie klękajcie na kolana, na sam widok tu Plebana

Dziekan Was pobłogosławi, mszy tu jednak nie odprawi

Tylko szopkę chce wyświęcić i złe duchy z niej przepędzić

Miastu służy lat już wiele, dzisiaj srebrne ma wesele

Zapraszamy na kazanie, ale wcześniej mam pytanie:

Czy nie będzie za obszerne, bo w kolejce inne wierne?

Też by chciały coś zanucić, jeśli można, proszę skrócić.

 

DZIEKAN

(na mel. "Srebrne wesele")

W parafii szczycieńskiej przeżyłem szmat lat

Świąteczną dziś szopkę umilę

Bo dzisiaj świętuję dwadzieścia pięć lat

Ach, różne przeżyłem tu chwile.

Władzy mam wiele

Plebanie z pokłonem przybyły co tchu

A parafianie

Miłości, wierności życzyli lat stu

Życzeń tak wiele

Efektem mej władzy dziś świątyń jest pięć

Może za wiele?

I tak mi minęło dwadzieścia pięć lat

Dwadzieścia pięć lat.

Ornaty, pamiątki od święceń do dziś

I włosy mi siwe przybyły

Choć stary wciąż jary

i rządzić mam chęć

Dekanat jak nigdy szczęśliwy.

Władzy mam wiele

Plebanie z pokłonem przybyły co tchu

A parafianie

Miłości, wierności życzyli lat stu

Życzeń tak wiele.

KUREK:

Teraz będzie patriotycznie

Nie do końca artystycznie

Na estradzie Pan Starosta

Będzie śpiewał o swych troskach

Krótko mówiąc, innymi słowy

Chce przedstawić swój ból głowy

Nowy pomysł wszak włodarza

Moc polemik nam przysparza

Pan Starosta więc wymyślił

Pomnik, który mu się wyśnił

Nad projektem więc pomnika

Rozgorzała polemika

Rozgorzała nie na żarty

Lecz Starosta jest uparty

Artystyczna zaś elita

Nie wskórała nic i kwita

Czy podoba się, czy nie

Będzie tak, jak włodarz chce

Moi drodzy, ukochani

Posłuchajcie zresztą sami.

 

STAROSTA

(na mel. "O gwiazdo miłości")

Niewiele pamiętam z historii, bo skąd

Kamraci ze wschodu, co poszli już won

Katorgi Sybiru i tajgi, i mróz

I system, po którym pozostał dziś kurz

Skundlony socjalizm, dziś to ja już wiem

A jeszcze niedawno kariery mej sen

O, mania wielkości ogarnia dziś mnie

Sam pomnik wolności, wyśniłem we śnie

Spojrzałem na niebo, gdy wstałem ze snu

I myślę o orle, ten pomysł jest mój

Projekt mam jego,

wybrałem go sam

Nie znoszę krytyki,

różnych mądrych zdań

Wybrałem sam miejsce

i chyba nie źle

Dziś mówię Wam o nim, bo

ratusz jest w tle

O, mania wielkości

ogarnia już mnie

Ten pomnik wolności tu stanie,

gdzie chcę

Pomniku wolności,

dziś rozgrzesz ty mnie

Rozgrzesz mnie,

rozgrzesz mnie...

KUREK:

Wszystko pięknie

jak w pałacu

Będzie orzeł stał na placu

Inny problem nas dotyka

Wszak szaleje "ptasia grypa"

Co Wy na to, moi drodzy?

Epidemia wszak nam grozi

Jak by tego mało jeszcze

- Dodatkowy ptak w tym mieście

Może nam rozjaśni głowy

Weterynarz powiatowy

Bo być może na Korczaka

Przebadają tego ptaka

Może doktor wytłumaczy

Czy tak u nas wszystko cacy?

Czy nie grozi "ptasia grypa"?

I nie będzie wielka stypa?

Czy ten pomysł nie jest chory?

Doktor wyszedł już z obory

O, już wchodzi na estradę

Otrzymamy wnet poradę.

 

WETERYNARZ POWIATOWY

Śpiewa:

Widziałem orła cień (kaszle)

Do góry wzbił się niczym (znowu kaszle)

(ze złością na mel. "Siekiera, motyka")

Cholera, malaria, kaczy kuper

Coś tu pachnie starym trupem

Cholera, malaria czuć tu Kwas

Ja ostrzegam dzisiaj was

Cholera, malaria, tonie krypa

Atakuje ptasia grypa

Gruźlica, alergia, ospa, trąd

Nie wiadomo jak i skąd.

Zagrożenie, co tu kryć

Ptaki nam nie dają żyć

Przylatują zewsząd wciąż

Patrzą, co tu jeszcze wziąć.

Weterynarz dziś zabrania

Robić ptasie polowania

Cholera, malaria, kurcze raz

Ażeby ich piorun trzasł.

Cholera, malaria, ale draka

Jest lecznica na Korczaka

Cholera, malaria z Azji scheda

Idzie do nas nowa bieda

Cholera, malaria trzy Kaczory

Po wyborach kraj jest chory

Cholera, malaria mąż i żona

Nie pomoże nic Kwas(zona)

Kapusta, ogórki, ale beka

Co nas w Polsce teraz czeka?

Cholera, malaria kraj w kryzysie

Lepper będzie po POPIS-ie?

KUREK:

Temat ptaków się nie kończy

Bowiem dalszy ciąg nastąpi

Bo uwierzcie, proszę Państwa

Ich nad miastem wprost szarańcza

Od niedawna w całym świecie

Głośno było o powiecie

A dokładnie o lotnisku

I ogromnym tam ptaszysku

Co to nic nie mówiąc po co

Siadł w Szymanach chyba nocą

Czas przedstawić tę historię

Ale o tym Wam opowie

W rzewnych taktach swej ballady

Szef lotniska bardzo blady

Bo nie zdawał sobie sprawy

Ile to przyniesie sławy

Dla powiatu i lotniska

Sprawa jednak bardzo śliska

Fakt to bowiem oczywisty

Lądowali terroryści

Z al-Kaidy, proszę Państwa

Bez żadnego oszukaństwa

Już za chwilę tu na scenie

Prezes złoży wyjaśnienie.

 

PREZES PORTU LOTNICZEGO

(na mel. "Stary kowboj")

Nad lasem spływał szary zmrok

Po pasach hulał wiatr

Zatoczył wielki boeing koło

Na lotnisku siadł

A silnik jego bardzo wył

Kołował pośród drzew

Mazurski las

Wytłumił jego śpiew.

Co powie świat, to prawie cud

Zatoczył krąg, w Szymanach siadł

Niemal jak kot na łapy spadł

To niemal cud, co powie świat?

Pamiętam po kryjomu

Gdy poranek jeszcze był

Usiadła ciężko kupa złomu

Nie będę tego krył

Odbyło to się wszystko cicho

A dziś kłopoty mam

Złą prasę, las, plotki i tę baśń.

Co powie świat...

A rankiem ci kowboje

Wyjechali szybko gdzieś

Starannie spakowali

Cały bagaż, ludzi też

Na szosie gdzieś w oddali

Transportu zniknął sznur

Jak niesie wieść

al-Kaida była tu.

KUREK:

Nowa sprawa, proszę Państwa

Cierpnie skóra na mieszkańcach

Odleciało już ptaszysko

Ale jeszcze to nie wszystko

O horrorze w naszym mieście

Usłyszycie Państwo jeszcze

Już za chwilę nowa sprawa

Stróż porządku oraz prawa

Zmrozi w żyłach naszą krew

Wszak upiorny będzie śpiew

Sprawy bardzo to złożone

Miasto było zagrożone

Na mieszkańców padł strach blady

Grozą wieje znów z estrady

W mieście ukrył się złoczyńca

Wampir groźny, barbarzyńca

Stąd policji w mieście tyle

O szczegółach już za chwilę

 

KOMENDANT POLICJI

(na mel. "Serce w plecaku")

W naszym mieście coś się stało

W wielkich blokach i opłotkach

I przez miasto przeleciała

Tajemnicza, groźna plotka.

Wampir kogoś zamordował

Więc policja chce ustalić

Gdzie się ten złoczyńca schował?

Żeby nie mordował dalej.

To morderstwo - nie jedyne

Trzeba uznać za przyczynę

Przecież wampir w tym zapędzie

Zamordować może wszędzie.

Może potajemnie człapie

I tej nocy kogoś złapie

Przecież wampir jest w żywiole

Stąd tak liczne są patrole.

Może zgwałcić też panienkę

Nocą wszak wampira pora

Trzeba złapać go za rękę

Ale to policji rola.

I choć go tropili wielce

Policjanci na deptaku

Wampir śmiał się, bo w plecaku

Miał w zapasie plotek więcej.

KUREK:

Na melodię bardzo starą

Ktoś chichocze za kotarą

Oj, wrażenie śmiech ten robi

Czyżby chichot to historii?

Nowa postać do nas zmierza

Jest w mundurze, nie żołnierza

To policjant z III RP

Co pamięta jeszcze Sierpień

Który w czasach nie tak dawnych

Był agentem sił specjalnych

On utrwalał władzę mas

Dziś gorąco wita Was.

Choć do dawnych czasów wzdycha

Teraz w "Szkółce" wielka szycha

Posłuchajmy zatem wszyscy

Co on o tym wszystkim myśli?

 

ZASTĘPCA KOMENDANTA SZKOŁY POLICJI

(na mel. "Historia jednej znajomości")

Ulic szum, WRON-u głos

I grudniowa chłodna noc

Każdy dziś, na mnie zły

Wypomina tamte dni.

Wiernym był, tak jak pies

Głos z Wybrzeża w siłę rósł

Wtedy to, czy to źle?

Pracowałem dla SB

Odtąd już dzień po dniu

Przesłuchiwać przyszło mi

Rano szef, obiad i

Raport, gdy zapadał zmierzch.

Płynął czas na SB

Aż komuny nadszedł kres

Przyszedł dzień, w którym to

Władzę oddaliśmy swą

Byłem tak, jak zbity pies

Los komuny w gruzach legł

Wtedy to, wiem to dziś

Nie do śmiechu było mi./bis

Płynął czas już w RP

Aż prawicy nadszedł kres

Przyszła pora, w której to

Docenili wierność mą.

Ulic szum, PiS-u głos

Znów grudniowa chłodna noc

Policzone moje dni

Stołek przyjdzie oddać mi./bis

KUREK:

No i co, nie miałem racji

Szopka pełna dziś sensacji

Dobrze, że już na początku

Wyświęcono ją w obrządku

Jak dochodzą do mnie słuchy

Już precz poszły wsie złe duchy

Więc następna sprawa taka

Najwyższego brak strażaka

Pan Komendant awansował

Choć następcę też wychował

To Starosta, moi drodzy

Na zastępcę się nie godzi

Zapraszamy, więc na scenę

Mundur na nim jak marzenie

Pan Komendant w tym mundurze

O swych planach tam na górze

O zamiarach i awansie

Tu zaśpiewa cały w transie.

 

KOMENDANT STRAŻY POŻARNEJ

(na mel. "Tam na błoniu błyszczy kwiecie")

Nie wiem, czy już o tym wiecie

Że nie jestem na powiecie

Przeskoczyłem do Olsztyna

Przyszedł awans już

Więc oznajmiam Wam dziś krótko

Nostalgiczną rzewną nutką

W razie jakiejś drobnej wpadki

Mogę wrócić tu.

Próżne były me wymówki

Przeskoczyłem do "sztabówki"

Awans cieszy, ale jednak

Orka czeka mnie.

Mocodawcy moi mili

Tak to sobie wymyślili

A do Sztabu kawał drogi

Przekonałem się.

Już za chwilę Wam wyłuszczę

Szczytna duchem nie opuszczę

Dla strażaka chwila taka

Próbą ognia jest.

Sercem z Wami pozostanę

I co tylko będę w stanie

Jestem chętny, a czy prędki

Przekonacie się.

Trzeba chleba pokosztować

Dla regionu popracować

Żal mi Szczytna jak Bóg w niebie

Czy tam radę dam?

KUREK:

Pochylamy nisko głowy

Burmistrz Miasta już gotowy

Do występów na estradzie

Może powie coś o Radzie?

Może również Wam zaśpiewa

Jak się miasto nasze miewa?

Czy skończyły się skandale?

Jakie plany i co dalej?

Kiedy będzie lepiej w mieście?

Czy "Wspólnota" poprze jeszcze?

Na co kasy nam wystarczy

Czy marketów już nie starczy?

Wiele pytań, wątpliwości

Lecz broń Boże, brak tu złości

Raczej troska o Burmistrza

Tyle pytań z ust wyciska

No a większość ludzi wokół

Bardziej ceni sobie spokój

Wojny, zwłaszcza te na górze

Obce jego są kulturze

Posłuchajmy zatem wszyscy

Co nasz Burmistrz

o tym myśli?

 

BURMISTRZ

(na mel. "Kwiaty we włosach")

Spokój w Ratuszu to credo me

Po co wyciągać to, co jest złe

Straconych szans nie wrócę już

Choć przejdę świat i wszerz i wzdłuż.

Spokój w ratuszu, porządek, ład

Tak wymyśliłem swych planów kształt

I dobrze jest, i wszystko gra

To prawdy me i droga ma.

Gdy ktoś z problemem spyta mnie

Nie powiem tak, nie powiem nie

Bez rozstrzygnięcia łatwiej żyć

Nie tracę nic.

Spokój w Ratuszu nie zawsze jest

Wówczas w zanadrzu mam zgody gest

Bo dzisiaj ja a jutro ty

To drogi dwie a szczęścia trzy

A szczęścia trzy...

KUREK:

Widzę nagłe poruszenie

Dwie dziewczyny jak marzenie

To Urzędu Miasta lwice

Chcą odsłonić swe przyłbice

Wyznać wszystko, co je boli

I wyżalić się do woli

Bez nich Urząd jest stracony

Stąd tak niskie me ukłony

Gromkie brawa niech się sypną

Usłyszymy pieśń ambitną

Zapraszamy więc na scenę

Lwice miasta, ciągle w cenie.

 

URZĘDNICZKI

(na mel. "Najwięcej witaminy")

Urzędniczki my wysokie, doświadczone bojem

Ale ponoć niewygodne i przedpotopowe

Trzeba przyznać atrakcyjne urzędniczki młode

Od niedawna na Ratuszu znów powiało chłodem.

Najwięcej szarpaniny

mają starsze dziewczyny

I to jest prawda, to jest fakt,

że Miejskiej Radzie taktu brak

I chyba w całej Radzie

to mieli na uwadze

Zamieszać spokój, wzniecić dym,

szermując wnioskiem tym.

Są zarzuty, które ponoć wyszły

z Miejskiej Rady

Pewne wnioski w magistracie

są już dla zasady

Jak się mamy czuć my same,

idąc do roboty?

Kiedy trzeba ciągle w pracy

drzeć z wszystkimi koty?

Albo zamiast popracować

w ciszy i spokoju - to

Trzeba resztę swej kariery

spędzić w niepokoju.

Najwięcej szarpaniny...

Od początku całą burzę

rozpętała Rada

Wielką presją na Burmistrza,

już groziła zdrada

Reszta tylko nas pociesza

albo szuka grzechów

Co tu zrobić, by się pozbyć

ogromnego stresu?

Teraz wszystko oczywiste,

szkody naprawione

Jednak w sercach pozostały

dumy urażone

Jak się mamy czuć w Ratuszu

z faktem oczywistym?

Kiedy w Radzie ktoś zdradziecko

bawi się jak dziecko?

Najwięcej szarpaniny....

KUREK:

Teraz wszyscy, moi mili

Na wycieczkę wyruszymy

Pojeździmy po powiecie

Odwiedzimy gminy w świecie

Zobaczymy, co się dzieje

Gdzie kłopoty, gdzie nadzieje?

Gdzie problemy rozwiązują?

Gdzie się kłócą, gdzie spiskują?

W której gminie są sukcesy

A gdzie tylko same stresy

Więc zapraszam, już ruszamy

Wnet problemy gmin poznamy

Obok piękna okolica

O, już widzę jej dziedzica

Jak z Urzędu się wynurza

A to postać bardzo duża

W swym występie na tej scenie

Podda władzę swą ocenie

Posłuchajmy tej piosenki

Tu już w grę nie wchodzą wdzięki.

 

WÓJT I

(na mel. "W moim magicznym domu")

W rodzinnej gminie jestem Pan

Nieźle się nawet ustawiłem

A opozycję w dupie mam

Parę Komisji już rozbiłem

Traktuje Radę tak jak dziecko

Nie toleruję, kiedy gdera

Niech lepiej zajmie się czymkolwiek

Bo mogę zrównać ją do zera.

W mojej rodzinnej gminie

Wszystko się zdarzyć może

Tu przeżyliśmy różne historie

Nieraz bywało gorzej

W mojej rodzinnej gminie

Beztrosko i bezpiecznie

Mówię wkurzony, nieraz wstawiony

Prawo nie zbłądzi nigdy w te strony

Słowo dodając - skutecznie

Tutaj ja z nikim się nie liczę

"Kurka" nie cierpię, a won psia juchy!

Gniazdko uwiłem dość przytulne

I obce mi uczucie skruchy

Gdy opozycja spokój zatruwa

Wykurzę z czasem całe plemię

I wówczas w gminie chwała Bogu

W moim władaniu będą ziemie

W mojej rodzinnej gminie

Było już nieraz gorzej

Tu się zdarzały różne skandale

Heca wyborcza, pijackie bale

W mojej rodzinnej gminie

Nad wyraz jest bezpiecznie

Ludzie znużeni i zniechęceni

Wiary nie dając żadnej przestrodze

Władzę mi dadzą i świetnie.

KUREK:

Nieciekawie tu się dzieje

Trzeba jednak mieć nadzieję

Że się wszystko poukłada

Będzie kiedyś mocna Rada

Elektorat zaś uwierzy

Od wyboru wszak zależy

Kto tu władzę dzierżyć będzie?

I kto wójtem na urzędzie

Nieszczęśliwa to jest gmina

Ale spójrzcie, jest dziewczyna

Pojawiła się w tej szopce

A śpiewanie jej nieobce

Dyrektorką szkoły ona

Co sławnego ma patrona

Patron wszak to rodak ze Szczytna

Postać sławna i wybitna

Krzysiu Klenczon tu patronem

Powitajmy ją pokłonem

Posłuchajmy śpiewa cudnie

Już nie będzie tak paskudnie.

 

DYREKTORKA SZKOŁY

(na mel. "Jestem malarzem nieszczęśliwym")

Jesteś patronem urokliwym

Muzyczny nam nadajesz ton

Krąg kapituły Cię mianował

Zająłeś ten zaszczytny tron.

Na wieczną pamięć Twoją Krzysiu

Dla potomności pieśni ton

Wszyscy kochają Ciebie dzisiaj

Swym patronatem szkołę chroń.

Twe imię sławę nam przyniesie

Bo Twoje oczy, uśmiech, pieśń

Najdrożsi, mili tak się cieszę

Wszystko na Twoją pamięć, cześć.

Ty piosenkami w sercu wzruszasz

Malujesz wspomnień dawny dom

Cichutko nuci nam dziś wnuczek

Czerwonych Gitar pieśni ton.

Czas płynie, sława Twa nie mija

Twe imię zdobi szkoły gmach

Boś Ty ten słynny pieśniarz, który

Na zawsze został w naszych snach.

O Tobie pamięć nie zaginie

Śpiewamy wszyscy, podaj dłoń

Gimnazjum nasze tym zasłynie

Bo właśnie tutaj dom, Twój dom./bis

KUREK:

Piękna była to piosenka

Niech ją każdy zapamięta

Ale czas wyruszać w drogę

Pozostańcie wszyscy z Bogiem

Zatrzymamy się w tej gminie

Która z rzeki Krutyń słynie

Posłuchamy śpiewu władzy

Może swe problemy zdradzi

Może powie o sukcesach

Nie zapomni też o stresach

Wójt na scenie już się kłania

Rozpaczliwe ma pytania

Wszak zawiodły gminne plany

Budżet niedoinwestowany.

Brak dotacji jest z Brukseli

Gminne plany diabli wzięli.

Smutna będzie to piosenka

Wójt też smutno dzisiaj stęka.

 

WÓJT II

(na mel. "Tak bardzo się starałem")

Kto do Unii wnioski składał?

W Województwie szanse badał

Kto, no powiedz - kto?

Kto dla sprawy oddał serce?

Na dotacje liczył wielce

Kto, no powiedz - kto?

Tak bardzo się starałem

Ale Unia mówi - nie

Dotacji tak czekałem

Nie wiem już, dlaczego ciągle - nie

Kto dla gminy złożył wniosek?

Chociaż to nie było proste

Kto, no powiedz - kto?

Kto z radnymi się potykał?

Na kolanie wnioski pisał

Kto, no powiedz - kto?

Tak bardzo się starałem

Ale Unia mówi - nie

Dotacji tak czekałem

Nie wiem już, dlaczego ciągle - nie

Nie pozbyłem się kłopotów

Na dotację wciąż czekamy

My, tak, tylko my

Brak decyzji łzy wyciska

Trzeba zmieniać gminne plany

Czy to ładnie tak?

KUREK:

Współczujemy, drogi wójcie

Nad wnioskami popracujcie

I być może w przyszłym roku

Zniknie problem z waszych oczu

Nowa gmina znów przed nami

Za chwileczkę ją poznamy

W drodze czmychnął Lis do lasu

Lecz go gonić brakło czasu

Idźmy równo po ścieżynce

By nie ślizgnąć się na Glince

Gmina cała okopana

Co się stało, proszę pana?

Wojna, najazd czy obrona

Ale ziemia niespalona.

Jak się wreszcie okazuje

To Myszyniec się szykuje

Ma najechać na Dąbrowy

I mieszkańców wziąć w okowy

Plan ten może jest ambitny

Ale Kurpie naród bitny

Oj, poleje tam się jucha

Bo nietrudno tu o zucha

Pewnie pójdą na Zaparte

Bo Dąbrowy tego warte

Wójt się kłania na estradzie

O sołtysa śpiewa zdradzie.

 

WÓJT III

(na mel. "Wszystko, co nasze")

Wszystko jest nasze, Dąbrów nie damy

W gminie Rozogi Kurpie chcą żyć

Gminie Myszyniec zamkniemy bramy

Hasło wydane: precz Glinko idź!

Piersi pręż, Glinkę skrusz

Lisa goń, Rozogom gminie służ

Na jej zew w dzień czy noc

Pójdzie wraz mieszkańców Dąbrów moc

Mieszkańców Dąbrów moc.

Urojeń wiele, podstępne cele

Odrzućmy precz jak głupi żart

Niech Wasza praca gminę wzbogaca

Tu każdy z Was jest więcej wart.

Piersi pręż, Glinkę skrusz

Lisa goń, Rozogom gminie służ

Na jej zew w dzień czy noc

Pójdzie wraz mieszkańców Dąbrów moc

Mieszkańców Dąbrów moc.

KUREK:

Nie dali się Kurpie podbić swym bratankom

Zostali przy gminie, w której widzą szanse

Wracamy do miasta, już wycieczki kres

Było bardzo miło, ale był też stres

I tak ukochani dobrnęliśmy do mety

Wszystko ma swój koniec, szopka też, niestety

Więc Do siego Roku Czytelnicy drodzy

Niechaj Nowy Roczek cierpliwość nagrodzi

Autorzy tej szopki dziękują Wam pięknie

I na zakończenie śpiewają piosenkę

Zaśpiewajcie razem z nimi, to wycieczki finał

Za rok się spotkamy może w innych gminach.

 

FINAŁ

(na mel. "Z miejsca na miejsce")

Z miejsca na miejsce z szopką wtór

Z gminy do gminy z ról do ról

Zawsze wesoło, wszystko gra

Szopkowa rola prześmiewcza.

Nam śmiech nieobcy ani łzy

Bo przywykliśmy do tej gry

I z nią do ludzi wciąż nas gna

Szopkowa rola prześmiewcza.

Nasza krytyka w każdy rok

Niechaj rozjaśni ludziom wzrok

I niechaj innym radość da

Szopkowa rola prześmiewcza.