Słoną cenę zapłaci szpital w Szczytnie za błędy popełnione podczas leczenia Anny Włodkowskiej z Nart. Sąd Apelacyjny w Białymstoku, prawomocnym już wyrokiem, nakazał placówce wypłacenie na rzecz kobiety 2 mln zł zadośćuczynienia wraz z sięgającymi ponad 800 tys. zł odsetkami. Szpital ma także odpowiadać za szkody, które w przyszłości mogą u niej wystąpić wskutek nieudzielenia w odpowiednim czasie pomocy i popełnienia błędu medycznego.
NIE BĘDĄ BUDZIĆ LEKARZA
O historii Anny Włodkowskiej pisaliśmy już dwukrotnie. Przypomnijmy, że pod koniec października 2018 r. 33-letnia kobieta trafiła do szczycieńskiego szpitala z powodu silnego bólu brzucha. Była wtedy w 10. tygodniu ciąży. Z izby przyjęć skierowano ją na oddział ginekologiczno – położniczy, gdzie podano jej tylko leki przeciwbólowe i rozkurczowe. Lekarz dyżurny, podejrzewając poronienie, wykonał badanie, które wykazało, że z dzieckiem wszystko jest w porządku. Kobieta jednak nadal cierpiała niewyobrażalne męczarnie. Kiedy zaczęła wymiotować, lekarz stwierdził, że widocznie zjadła coś nieświeżego. Z godziny na godzinę stan pacjentki się pogarszał. W nocy dostała krwistej biegunki i zaczęła tracić przytomność. Pielęgniarka, którą błagała o pomoc miała jej powiedzieć, że nie będzie budzić lekarza.
SPÓŹNIONA KONSULTACJA
Dopiero następnego dnia rano, po dobie pobytu pacjentki w szpitalu, odbyła się konsultacja chirurgiczna.