W momencie gdy piszę ten tekst mija dokładnie sześć lat od daty ukazania się w „Kurku” mojego pierwszego felietonu. Było to 6 lutego 2008 roku. Przez tyle lat zapewne dorobiłem się co najmniej kilkanaściorga stałych czytelników, poza osobistymi znajomymi, którzy czytają mnie poniekąd z obowiązku. Cenię to sobie niezwykle. Zdarza się, że jestem zaczepiany przez obce mi osoby (najczęściej w Kauflandzie), które rozpoznają mnie na podstawie zdjęcia z kurkowej winietki. Zawsze owe przypadkowe zetknięcia mają sympatyczny charakter. Nigdy nikt mi nie nasobaczył, choć zdarzyło się, że pewien pan na mój widok specjalnie zatrzymał samochód, aby pozdrowić mnie, a przy okazji wytknąć pewien drobny, historyczny błąd jaki popełniłem w tekście felietonu. Było to jakieś dwa, trzy lata temu. Pamiętam też, że do napisania tekstu o Janie Lebensteinie (wrzesień 2013) zainspirował mnie nie znany mi wcześniej szczycieński nauczyciel, który odwiedził nasze muzeum tylko po to, aby podsunąć mi ów temat.
Od niecałego roku pisuję także felietony do stołecznego miesięcznika historyczno-kulturalnego „Skarpa Warszawska”. Ciekawe, że sporo osób mieszkających w Warszawie, a pamiętających mnie z lat, gdy ja także byłem jej mieszkańcem, przekazało mi, za pośrednictwem redakcji, swoje pozdrowienia. Bardzo to mnie podbudowało.
Dlaczego wspomniałem „Skarpę”? Otóż jest to czasopismo w całości poświęcone Warszawie. Zdarza się, że opisując swoje stołeczne czasy piszę o tym samym zarówno dla „Kurka”, jak i „Skarpy”. Piszę o tym samym, ale czytelnikom warszawskim przekazuję więcej danych o charakterze topograficznym. Niech ćwiczą umysły w zakresie znajomości swojego miasta.