Baśnie o Złotych Górach należą do najsłynniejszych mazurskich opowiadań ludowych. Te przekazywane z pokolenia na pokolenie legendy wyjątkowo pobudzały wyobraźnię Mazurów. Tak bardzo, że w 1921 roku baśnie o Złotych Górach ożyły.
SEN ROBOTNIKA
Złote Góry stały się celem masowych pielgrzymek, które opisywały nawet ponadregionalne gazety niemieckie. Sprawcą całego zamieszania był 70 – letni robotnik leśny z Jabłonki nad jeziorem Omulew, nazwiskiem Brattka. Przez długi czas opowiadał w okolicy o swoim śnie, w którym wspaniały anioł prowadzi go do ukrytych w głębi Złotych Gór skarbów. Bogactw tych miało być tyle, że wystarczyłoby na spłatę długów Niemiec z czasów I wojny światowej. Aby skarby te wydostać na powierzchnię ziemi, należało modlitwą i śpiewami wydrzeć je demonowi, który ich pilnował. Okoliczne wsie uwierzyły w tę opowieść, tym bardziej, że jedna z lokalnych legend podanych przez Toeppena ponad pięćdziesiąt lat wcześniej głosiła, iż pannę ze Złotych Gór można wybawić przez codzienne modły za nią w trakcie sześciu tygodni.