Srebrne BMW zaparkowane pod jednym
z bloków stojących przy ul. Lanca stanęło w płomieniach. Gdyby nie natychmiastowa reakcja narzeczonego właścicielki auta, spłonęłoby ono doszczętnie, grożąc rozprzestrzenieniem się ognia.
- Wieczorem 29 października między godziną 21.00 a 21.30 moje auto zapark owane pod blokiem na ul. Lanca niespodziewanie ogarnął ogień - relacjonuje mieszkanka osiedla, 19-letnia Paulina P. Płonący samochód zauważył jej narzeczony, przypadkowo wyglądając przez kuchenne okno wspólnego mieszkania, usytuowanego na IV piętrze. Od razu zbiegł na dół. Nie zważając na ogień trawiący pojazd, wyciągnął z jego bagażnika gaśnicę i przystąpił do gaszenia. Paulina w tym czasie powiadomiła policję i straż. Służby te szybko przybyły na miejsce, ale dzięki natychmiastowej reakcji narzeczonego, ogień już był stłumiony. Właścicielka ocenia koszty naprawy auta na 5 - 7 tys. zł.
Z ustaleń policji wynika, że sprawca polał rozpałką do grilla całą karoserię samochodu, wszystkie opony i wnętrze, do którego dostał się, rozbijając tylną boczną szybę kostką brukową. Następnie rzucił otwarty ogień na kanapę.
Sprawa podpalenia jest dość tajemnicza, bo nieznane są motywy sprawcy. Niedawno w Olsztynie doszło do kilku podobnych zdarzeń w ciągu jednej nocy. Podejrzewa się, że był to wynik porachunków mafijnych.
Czy te wydarzenia mogą mieć coś ze sobą wspólnego? - zapytaliśmy właścicielkę BMW.