W amfiteatrze przy MDK-u i na tarasie kawiarenki „Róża Wiatrów” odbył się pierwszy w Szczytnie pchli targ. Jak na pierwszy raz, zainteresowanie tym nietypowym przedsięwzięciem było spore.
Pogoda dopisała, więc na jarmarku zorganizowanym przez Monikę Bryk, szefową kawiarenki „Róża Wiatrów” zjawiło się kilkunastu sprzedających i wielu kupujących. Przyszli też i tacy, którzy tylko przebierali w wystawianych towarach z czystej ciekawości albo w poszukiwaniu jakiejś wyjątkowej okazji – prawdziwego skarbu za grosze. A było w czym wybierać, bo na stoiskach oferowano przeróżne przedmioty, m. in. stare książki, ciekawe czarno-białe pocztówki, wszelkiego rodzaju rozmaite bibeloty, czy zegarki pamiętające kilku właścicieli, a także prawie już zapomniane czarne, winylowe płyty oraz kasety magnetofonowe. Nie zabrakło też wyrobów rękodzieła, w tym witraży, biżuterii domowej roboty, wreszcie obrazów i rzeźb. Monika Bryk przez jakiś czas mieszkała w niedużej podwarszawskiej miejscowości. Tam często odbywały się pchle targi i kiedy teraz z powrotem sprowadziła się do Szczytna, pomyślała, że warto i u nas zorganizować coś takiego. - Z założenia ma to być typowo amatorski jarmark, bez udziału zawodowców, przy okazji którego można wypić kawę lub herbatę i miło spędzić czas – wyjaśnia organizatorka. Swój jarmark nazwała targiem przydasiów. A owe „przydasie”, jak nam wyjaśnia, to takie rzeczy, które podczas robienia porządków w mieszkaniu, zamiast wyrzucić po prostu na śmietnik chowamy głęboko do szafy, bo być może jeszcze się przydadzą.
Marek J. Plitt