Do groźnego pożaru doszło w sobotę w Kucborku. Ogień pojawił się w domu zajmowanym przez rodzeństwo – 19-latkę i jej 28-letniego brata. Budynek, w którym już wcześniej nie było prądu, nie nadaje się do zamieszkania. Pogorzelcy znaleźli schronienie w stojącym nieopodal kontenerze.

Teraz muszą mieszkać w kontenerze
19-latka i jej 28-letni brat musieli przenieść się do stojącego na posesji kontenera, bo dom po pożarze nie nadaje się do użytku

Zgłoszenie o pożarze domu jednorodzinnego w Kucborku strażacy otrzymali w sobotę 9 marca wieczorem. Po dotarciu na miejsce zastali dwa pomieszczenia objęte ogniem. - Pożar zaczynał rozprzestrzeniać się na dach budynku – relacjonuje st. kpt. Łukasz Wróblewski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie. Dodaje, że dom już wcześniej był odcięty od prądu. Mieszkało w nim rodzeństwo – 19-latka i jej 28-letni brat. - Z ich relacji wynikało, że wyszli na spacer, a kiedy wrócili, zastali pożar – mówi Łukasz Wróblewski. Pomimo podjętej przez strażaków akcji gaśniczej, całkowitemu zniszczeniu uległy dwa pomieszczenia i strop. Nadpalona została także część dachu. Budynek nie nadaje się obecnie do użytku. Straty spowodowane przez żywioł oszacowano wstępnie na ok. 70 tys. złotych. Rodzeństwo zostało bez dachu nad głową. - Kierujący działaniami ratowniczymi skontaktował się z władzami gminy. Następnie sołtys wsi poinformował, że zajmie się pogorzelcami – mówi rzecznik szczycieńskiej straży.

Sołtys Kucborka Dariusz Kuciński powiedział nam w poniedziałek, że 19-latka i 28-latek znaleźli schronienie w kontenerze stojącym niedaleko zniszczonego przez pożar domu. - Nie ma tam prądu, a wnętrze ogrzewane jest kozą – mówi sołtys. Dodaje, że rodzeństwo mieszkało samotnie, a dziewczyna niedawno opuściła dom dziecka. Z kolei jej brat jakiś czas temu wrócił z zakładu karnego. Burmistrz Wielbarka Grzegorz Zapadka mówi, że to specyficzna rodzina, z życiowymi problemami. - W tym domu przez długi czas nikt nie mieszkał. Sytuacja własnościowa budynku jest nieuregulowana. Tak naprawdę nie wiadomo, do kogo on należy, bo roszczenia do niego zgłaszało wiele osób – tłumaczy włodarz, dodając, że członkowie rodziny nie mogą ze sobą dojść do porozumienia. Wspomina, że w przeszłości, w wyniku kłótni rodzinnej, dom został już raz podpalony. Okazuje się, że kontener jakiś czas temu został postawiony na posesji na polecenie burmistrza, dla nieżyjącego wuja rodzeństwa. - Mieliśmy go zabrać, ale okazał się potrzeby – mówi Zapadka, dodając, że rodzeństwo otrzyma wsparcie ze strony pracowników ośrodka pomocy społecznej.

(ew)