Szczycieńscy miłośnicy boksu ostrzyli sobie zęby na możliwość zobaczenia w Szczytnie Dariusza Michalczewskiego, który miał uświetnić swoją obecnością bokserską galę w hali im. Wagnera. Pokazowe walki się odbyły, ale naszego zawodowego mistrza świata zabrakło.

Tigera zabrakło

Nazwisko polskiego czempiona było z pewnością wabikiem dla fanów mocnego uderzenia z naszego miasta i okolic. Na trybunach zasiadło kilkaset osób.

- Michalczewski nie dojechał z powodów osobistych, jego żona jest w ósmym miesiącu ciąży – wyjaśnia organizator gali, Zenon Jagiełło z PolKS Gwardii Szczytno. - Przysłał list, w którym to wytłumaczył. Jest niedosyt, bo część fanów przyszła dla niego.

Przy sprowadzonym aż z Elbląga ringu nie zabrakło za to Józefa Grudnia, złotego medalisty z Tokio z 1964. To właśnie on, razem z wicestarostą olsztyńskim Arkadiuszem Paturejem (były bokser!) wręczali puchary dla najlepszego zawodnika turnieju i najlepszego technika. Nagrody te otrzymali szczytnianie: Dawid Pac i Mariusz Sobieski.

Publiczność zgromadzona w hali MOS-u obejrzała kilkanaście walk młodych zawodników i trzy starcia seniorów. W Szczytnie zaprezentowali się pięściarze z całej Polski. Na ring wyszła szóstka zawodników trenowanych przez Zenona Jagiełłę. Swoje walki wygrali: Dawid Pac, Maciej Jóźwik, Piotr Dzikowski i Łukasz Borowy. Pojedynek Mariusza Sobieskiego zakończył się wynikiem nierozstrzygniętym, natomiast wyższość rywala uznać musiał Adam Prokop.

- Walki starszych zawodników były dosyć ładne – komentuje Zenon Jagiełło, który podobną galę organizował nie po raz pierwszy. Wpływy z biletów planuje potraktować jako cegiełkę do zakupu ringu bokserskiego (jego koszt to ok. 30 tys. zł). Wypożyczanie i przewożenie podobnego obiektu są i kosztowne, i uciążliwe.

(gp)/fot. G. Pietrzyk