Ostatnie dni marca przyniosły radosną informację dla antymaseczkowców – całkiem legalnie będzie już można zdjąć zabezpieczenia nazywane przez niektórych z pogardą kagańcami.
Są też i tacy, którzy owo złagodzenie przyjęli z niejaką podejrzliwością. Obowiązek zakładania maseczek wiąże się tylko z przebywaniem w obiektach leczniczych. Wprawdzie minister zdrowia rekomenduje noszenie maseczek w miejscach dużych skupisk, ale rekomendacja nie jest już czymś wiążącym i np. w sklepach czy kościołach maseczki mieli u nas ostatnio tylko nieliczni. Owe „kagańce” zobaczymy częściej walające się po chodnikach i trawnikach (fot. 1) lub w koszach na śmieci.
Jeśli spróbujemy sobie przypomnieć minione dwa lata, okaże się prawdopodobnie, że o niektórych sprawach (szczególnie w połączeniu z pewnymi terminami) zdążyliśmy już zapomnieć. Stanie w dwumetrowych odstępach nieraz kilkadziesiąt minut w kolejce po wózki sklepowe (fot. 2)? Godziny tylko dla emerytów? Zakaz chodzenia po lesie? To musiało być wieki temu. Zupełnie inne odczucia będą mieli ci, którzy ciężko przechorowali COVID lub stracili kogoś z bliskich…
W sklepach zostały jeszcze nie do końca aktualne informacje i obwieszczenia, jak to szczycieńskiego burmistrza (fot. 3) . Gdzie indziej zobaczymy kartkę z apelem o zachowywanie przed kasą odległości wózka sklepowego – ewentualnie o stawanie na naklejonych liniach. Ale owych linii od dłuższego czasu nie ma…
Czas pandemii przyniósł całą masę kontrowersyjnych odgórnych decyzji, wzorowanych często na pomysłach z innych krajów. Wymierzanie kar było tonowane swoistym zrozumieniem dla tzw. polskiego genu sprzeciwu, choć niektórzy pewne zachowania nazwaliby zwyczajną bezczelnością i nieliczeniem się ze zdrowiem innych. Nie tak dawno maseczkowy problem zgłosiła w naszej redakcji jedna z Czytelniczek – była ona świadkiem, jak do sklepu wraz ze swoją klasą weszła pewna nauczycielka. Wszyscy bez maseczek – a obostrzenia wtedy jeszcze obowiązywały. I co z podobnymi sytuacjami robić? Wracać do nich? Machnąć ręką? Wezwać policję? Personel większych sklepów w podobnych sytuacjach reagował różnie – najczęściej nie reagował wcale. Ile takich wejść bez maseczek skończyło się zakażeniem innych osób? Ciężką chorobą? Śmiercią? Na takie pytania odpowiedzieć się raczej nie da.