Sezon turystyczny w pełni, Mazury przeżywają najazd turystów. Dla wielu z nich okolice Szczytna to tylko przystanek w drodze do bardziej popularnych miejscowości. Jednak fizjologia o swoje prawa upomnieć się może wszędzie. Tymczasem nie wszystkie gminne stolice mogą się poszczycić posiadaniem publicznych ubikacji.

Toalety nie dla każdego

SŁAWOJKA TO ZA MAŁO

Publiczne ustępy stoją w dwóch miastach powiatu. W Szczytnie, oprócz jedynej „zielonej budki” na placu Juranda (druga, stojąca na działce po kinie „Jurand” wskutek trwających tam robót ziemnych od dłuższego czasu nie spełnia swojej funkcji), można korzystać również z murowanego szaletu stojącego przy targowisku miejskim. Swoją publiczną toaletę, stojącą w centralnym punkcie miasta, ma również Pasym. Mimo problemów z jej funkcjonowaniem zimą, obecnie jest czynna przez cały rok i na razie działa bez zarzutu. W stolicach innych gmin z publicznymi toaletami bywa jednak różnie. Część z nich posiada tego typu obiekty. Tak jest w Wielbarku i Jedwabnie. Wielbarska „sławojka”, mimo że z estetycznego punktu widzenia prezentuje się, delikatnie mówiąc, wątpliwie, to od wielu lat służy osobom przejeżdżającym przez miejscowość i odwiedzającym targowisko, przy którym stoi.

- Wielbark to porządna miejscowość - zapewnia sekretarz tamtejszego urzędu gminy Grażyna Lewenda. Aby tę opinię podtrzymać, lokalne władze zamierzają postawić szalet z prawdziwego zdarzenia. Będzie to murowany budynek, zaopatrzony dodatkowo w umywalnie, sanitariaty, przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Realizację inwestycji przewidziano jednak dopiero na jesień.

PROJEKT Z UBIKACJĄ

W niektórych stolicach gmin toalet nigdy publicznych nie było. Co więcej, na rychłe ich wystawienie prędko się nie zanosi. O porządnym szalecie myślą władze Dźwierzut.

- Od lat jesteśmy za tym, żeby takie urządzenie postawić i wykorzystywać je przy okazji jako słup ogłoszeniowy dla wieści gminnych i sołeckich - mówi sołtys Dźwierzut i zarazem wiceprzewodniczący dźwierzuckiej rady Kazimierz Malik. Na razie osoby chcące załatwić swoje potrzeby fizjologiczne muszą radzić sobie inaczej. Według sołtysa w „nagłych przypadkach” można korzystać z toalety w urzędzie gminy, siedzibie GS-u bądź w jednym z barów. Wójt Tadeusz Frączek narzeka jednak na biesiadników regularnie obsiadających drewniane lady na dźwierzuckim targowisku. Wiadomo, że z reguły nie chodzą oni do ubikacji, preferując pobliski skwer i jego najbliższe okolice. Na razie gmina chce zastosować rozwiązanie prowizoryczne: na tyłach urzędu stanie przenośna toaleta. Na prawdziwy szalet przyjdzie zapewne poczekać dłużej.

- Być może uda się go zbudować w ramach projektu przewidującego stworzenie strefy rekreacyjnej w środku wsi, o którego dofinansowanie z norweskiego mechanizmu finansowego właśnie się staramy - mówi wójt Frączek.

POTRZEBA NIE TYLKO FIZJOLOGICZNA

Wbrew pozorom nie wszyscy uważają posiadanie publicznej toalety za uzasadnioną konieczność. Kolejną po Dźwierzutach miejscowości, gdzie takiego przybytku nie ma, jest Świętajno. Ustępów brakuje na całym terenie gminy, również w miejscowościach popularnych wśród turystów. Zdaniem przewodniczącego rady Zygmunta Pampucha, przyjezdni, pragnący skorzystać z ubikacji, nie mają z tym najmniejszych problemów.

- W nadleśnictwie w Spychowie nikt, kto przyjdzie z ulicy, nie zostanie wygoniony - zapewnia Pampuch. Dodaje, że od kiedy sięga pamięcią, nikt nie skarżył się na brak w gminie publicznej toalety. Uważa, że gmina ma pilniejsze potrzeby

- Ważniejsze są czyste ulice i równe chodniki - przekonuje Zygmunt Pampuch. Innego zdania jest wójt Rozóg Józef Zapert, w którego gminie również brakuje szaletów.

- Rozogi to nie metropolia, ale problem z brakiem toalety jest. Żyjemy przecież w cywilizowanym świecie - mówi wójt. Dodaje, że on i jego współpracownicy myślą poważnie o budowie publicznej ubikacji. Gorącym zwolennikiem stawiania podobnych obiektów jest mieszkaniec Wielbarka, członek Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Wielbarskiej Ryszard Mróz. Tłumaczy, że w miejscowościach tranzytowych, bądź popularnych wśród turystów, przez które przejeżdża wiele osób, nie może zabraknąć publicznych toalet. Dodaje przy tym, że przy ich budowie należy kierować się estetyką i układem przestrzennym danej miejscowości.

- Przebywając we Francji byłem świadkiem, jak władze jednego z miast zlikwidowały ubikacje podobne do tych, które stoją w Szczytnie, tłumacząc, że szpeciły one ulice - opowiada Ryszard Mróz.

Wojciech Kułakowski/A.Olszewski