Przed tygodniem katolicy (wraz z częścią innych wyznań chrześcijańskich) przeżywali Boże Ciało, czyli Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Święto ma charakter ruchomy i jest obchodzone 60 dni po Wielkanocy.
Początki Bożego Ciała w Polsce sięgają roku 1320, od XVI wieku odbywają się również procesje, podczas których niesiony jest Najświętszy Sakrament (fot.1). W obecnej Polsce celebrowanie tego dnia bez procesji wyobrazić sobie trudno. Do tradycji związanych z obchodami Bożego Ciała należy również ustawienie na trasie czterech ołtarzy, sypanie kwiatów przez dzieci (jest to tworzenie kobierca dla niesionego Chrystusa), umieszczanie w oknach lub na balkonach świętych obrazów (fot.2), czy zrywanie gałązek z ustawionych przy ołtarzach brzózek. Tych wszystkich elementów nie zabrakło podczas szczycieńskiej procesji.
Ks. Edward Molitorys, głoszący kazanie podczas mszy na placu Juranda, apelował, by pamiętanie o zwyczajach związanych z obchodzeniem tego święta nie miało charakteru mechanicznego, tylko służyło głębszemu przeżywaniu wiary. Ubolewał również nad tym, że nie wszystkim podobne obrzędy dzisiaj się podobają i nie każdy odnosi się do nich z szacunkiem. –Świętość została ośmieszona – usłyszeli zebrani. Uczestnicy procesji i wieńczącej ją mszy musieli się zmagać z upałem, stąd na ustawionych ławkach czy okalających plac nagrzanych murkach było sporo miejsca – wierni woleli postać w miejscach zacienionych. Można było jednak w miniony czwartek wypatrzeć i takie osoby, którym pełnego przeżywania święta nie uniemożliwiały i inne niedogodności (fot. 3). W szczycieńskiej procesji uczestniczyli m.in. niedawno wyświęcony ks. Szymon Gut oraz obchodzący jubileusz 40-lecia kapłaństwa ks. Romuald Mężyński z parafii Świętego Brata Alberta.
CIESZMY OCZY
Minął maj, skończył się więc najpiękniejszy dla części estetów okres dla przyrody. Czy mamy jednak dzisiaj czas i potrzebę, by cieszyć oczy widokami, które przygotowała dla nas natura? Czy nie ograniczamy się do krótkiego kontaktu z pięknem poprzez oglądanie zdjęć pokazujących rozkwitającą przyrodę w rozmaitych smartfonach i tabletach? Nasza redakcyjna koleżanka Grażynka, niestrudzona podróżniczka piesza, rowerowa i nie tylko nie tak dawno udała się aż do Zakopanego, by zobaczyć na własne oczy kobierce z krokusów.