Szok i niedowierzanie zapanowały wśród mieszkańców gmin Świętajno i Rozogi po tragicznym wypadku w zakładzie utylizacyjnym w Długim Borku. W piątek rano zginęło tam trzech pracowników w wieku 50, 55 i 64 lat. Jeden z nich wszedł na zbiornik wypełniony odpadami zwierzęcymi, aby pobrać próbkę do badań i już nie wyszedł na zewnątrz. Dwaj pozostali ponieśli śmierć, próbując ratować kolegę.
JEDEN WPADŁ, INNI CHCIELI GO RATOWAĆ
Tragedia w zakładzie utylizacyjnym w Długim Borku wydarzyła się w piątkowy ranek 25 sierpnia. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że jeden z pracowników wszedł po drabinie na zbiornik o wymiarach 10 x 4 x 3,5 metra wypełniony odpadami zwierzęcymi. Mężczyzna miał pobrać ze środka próbkę do badań. Z niewiadomych dotąd przyczyn wpadł do wnętrza. Dwóch kolegów próbowało go wydobyć, ale i oni znaleźli się w zbiorniku. Niewiele brakowało, by podobny los spotkał również czwartego pracownika zakładu.