... i 1 Maja święty. Uwielbiałam szkolne zamieszanie towarzyszące przygotowaniom do obchodów uroczystości pierwszomajowych.

Transparenty...
Pracownicy „Społem” na pierwszomajowych obchodach

Na lekcjach trwały zajęcia plastyczne, z bibuły tworzyliśmy kwiaty, a podczas przerw uczono nas maszerować. Dostaliśmy też zadanie domowe. Każdy z uczniów miał na wyznaczony dzień przynieść własnoręcznie wykonaną flagę. Oczywiście w sklepie u Gumkowskiego można było kupić kolorowe wycinanki i stworzyć samodzielnie chorągiewkę. Niestety wówczas nie można było kupić kijka, więc ogołacaliśmy przydomowe krzaki, by wybrać odpowiedni i wystrugać. Wiadomo, że w pracach domowych pomoc nieśli rodzice, a każda piątka była wspólną radością. W wyznaczonym dniu wszyscy przynieśliśmy solidnie wykonane zadania i każdy radośnie wywijał swoim arcydziełem sztuki. Tymczasem moja chorągiewka, by się nie pogniotła rozebrana była na czynniki pierwsze i bezpiecznie spoczywała w tornistrze. Pani Matelska kolejno wyczytywała nazwiska i każde z dzieci szło pod tablicę i miało pokazać flagę i wyrecytować: „Niech się święci 1 Maja”. Spokojnie czekałam na swoją kolej, ale nagle wpadłam w panikę, bo pani wywołała mnie, a moja flaga w proszku. Pospiesznie połączyłam swoje arcydzieło sztuki i dumna wystąpiłam na środek klasy. Jednak nie dane mi było wyrecytowanie regułki, gdyż cała klasa na mój widok ryknęła śmiechem. Okazało się, że prezentowałam flagę czerwono-białą, ponieważ w pośpiechu źle złożyłam swoją pracę domową. Pani Matelska szybko pomogła mi naprawić błąd i postawiła piątkę. Ale wspominam to do dziś.

Obchody pierwszomajowe w szkole podstawowej zawsze miały jednakowy scenariusz.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.