Początek wiosny dla strażaków to prawdziwa zmora. Wszystko za sprawą podpalaczy traw, którzy mimo ostrzeżeń i apeli ciągle uprawiają ten bezmyślny proceder. W ubiegłym tygodniu na terenie powiatu straż interweniowała przy pożarach roślinnych pozostałości aż 34 razy. Najwięcej tego rodzaju zdarzeń odnotowano na nieużytkach w Szczytnie. Poza tym strażacy gasili płonące trawy także m. in. w Dźwierzutach, Wielbarku, Gromie, Elganowie, Pasymiu, Orżynach, Rańsku oraz Linowie.

QUADEM NA BANI

W czwartek 2 kwietnia po południu oficer dyżurny szczycieńskiej policji otrzymał informację o awanturze sąsiedzkiej w miejscowości na terenie gminy Wielbark. Na miejscu okazało się, że 33-letni Zbigniew S., mieszkaniec gminy Wielbark, przyjechał swoim nowo zakupionym quadem do sąsiada, z którym pokłócił się o graniczące z jego ziemią grunty rolne. Mężczyzna nie poprzestał tylko na słowach. Po awanturze wsiadł na quada i szarżując pojazdem, „zaorał” podwórko sąsiadowi, po czym odjechał w kierunku swojej posesji. Wkrótce potem do drzwi awanturnika zapukali policjanci. Zamiast „dzień dobry” usłyszeli wiązankę przekleństw. W trakcie interwencji wyczuli od Zbigniewa S. alkohol. Mężczyzna zachowywał się agresywnie w stosunku do funkcjonariuszy i nie przyznał się do kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu. Został zatrzymany, ale odmówił poddania się badaniu alkotestem, wobec czego pobrano mu krew. Po wytrzeźwieniu Zbigniew S. usłyszał zarzuty. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.

ZWINĄŁ OSIEM WÓZKÓW

W poniedziałek 6 kwietnia tuż po północy oficer dyżurny szczycieńskiej policji otrzymał nietypowe zgłoszenie o mężczyźnie, który szedł poboczem drogi, pchając osiem wózków sklepowych. Wszystkie one zostały wcześniej zabrane sprzed jednego ze szczycieńskich marketów. Dojeżdżający na miejsce funkcjonariusze zauważyli wepchnięte do przydrożnego rowu wózki, a kilkadziesiąt metrów dalej idącego mężczyznę. Policjanci skierowali się w jego kierunku, lecz na widok radiowozu sprawca zaczął uciekać. Po chwili jednak został zatrzymany. Okazał się nim 40-letni Artur M. Był nietrzeźwy. Odmówił poddania się badaniu alkotestem. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut. Teraz mężczyzna odpowie przed sądem karnym. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.