Ulica Kurka

Kiedy kilka dni temu, gdy bawiłem w Sędańsku, zauważyłem tam ładny, zbudowany z czerwonej cegły domek, w którym dawniej mieściła się szkoła. Budowla ta jest przykładem starej, przedwojennej architektury o spokojnej linii, bez żadnych udziwnień - łamanych dachów, kolumienek u wejścia itp., jakie ostatnio zauważamy w nowo budowanych pseudodworkach - fot. 1.

Obok domku, na jednym z drzewek iglastych rosnących na przedprożu, zauważyłem dość sporą tabliczkę z napisem: "Kurka 6" - fot. 2.

No tak - pomyślałem sobie - nie może to oznaczać nic innego, jak adres posesji. Widocznie we wsi powszechnie znana jest i czytana nasza gazeta, więc z tej przyczyny na cześć tygodnika ustanowiono w Sędańsku ulicę "Kurka Mazurskiego". Przy niej, pod numerem 6 stoi właśnie była szkoła. No, jakaż rozparła mnie duma!

Niestety, moje domysły okazały się być mocno na wyrost. Owa tabliczka z napisem "KURKA 6" to ślad po istniejącym tutaj jesienią skupie runa leśnego i oznacza ni mniej ni więcej, a to, że za kilogram tych grzybków, zwanych także kurzą stopką, lisicą lub pieprznikiem płacono 6 zł!

PARKOWANIE Z GŁOWĄ

Boże Narodzenie tuż, tuż co spowodowało, iż opanowała nas gorączka świątecznych zakupów. Po wszystkie niezbędne nam produkty nie sposób chodzić pieszo. Mąkę, cukier, chleb, kiełbasę, mięso, kapustę na bigos, ogórki, odpowiednie napoje, no i przede wszystkim wigilijne karpie wygodniej przecież przywieźć samochodem. Tutaj mała uwaga - świeżutkie karpie prosto z wody na targowisku kosztują ok. 12 zł za 1 kg, więc zalecana jest ostrożność w trakcie kupowania tej ryby po niby promocyjnej cenie w supermarketach. Zwłaszcza, że karpi na rynku mamy dostatek i dla każdego starczy bez zbędnego stania w kolejce - fot. 3.

Nie muszę chyba dodawać, iż rybka ta podana w śmietanie to coś wspaniałego, istna rozkosz dla podniebienia.

No tak, ale gdy gromadnie wszyscy udajemy się pod sklepy samochodami, powstaje w związku z tym wielki kłopot. Dlaczego? Ano kierowcy parkują zupełnie bez głowy.

Weźmy pierwszy lepszy obrazek z ulic naszego miasta. Oto plac Wolności, na którym widzimy mnóstwo aut. Stoją one gęsto po obu stronach ul. Wyspiańskiego, a sznur pojazdów sięga nieomal brzegów małego jeziora - fot. 4.

Część kierowców ustawiła bowiem swoje maszyny ciasnym rządkiem na skraju placu i nie pomyślała nawet o tym, że w ten sposób odcięła całkowicie wjazd w głąb parkingu - fot. 5.

Wskutek takiego parkowania pozostaje dużo wolnej przestrzeni, no i inni nie mają się gdzie zatrzymać, choć teoretycznie miejsce jest. Wydaje się zatem, iż nie tylko jazda z głową, ale i takież parkowanie staje się w obecnych czasach koniecznością.

SZCZYTNO ŚWIĄTECZNE

Główny trakt miejski z okazji świąt został udekorowany wysiłkiem władz samorządowych i jak wygląda, każdy widzi. Ciekawe natomiast, jak przedstawia się nasze miasto na obrzeżach. Czy tam również spotkamy się z jakąś formą świątecznej, świetlnej oprawy budynków lub ulic?

Owszem, bo nie tylko w centrum, ale i na peryferiach miasta możemy natknąć się na rozmaite, ciekawe dekoracje świąteczne. Zapewne jeszcze wiele nowych przybędzie, natomiast obecnie, tj. 17 grudnia najefektowniej, zdaniem "Kurka", wyglądają niektóre domki i ogródki leżące przy ul. Chopina oraz w jej okolicach.

Oto pierwszy przykład z brzegu - domek stojący tuż za przejazdem kolejowym - fot. 6.

Naturalne, rosnące w ogródku choinki, jak i sam budynek, zostały pięknie udekorowane rozmaitymi świecidełkami. Po zmroku wygląda to bardzo efektownie.

Nieopodal mamy inną posesję - dom państwa Bębenków. Pan Waldemar, kiedy 9 lat temu rozpoczął budowę rodzinnego gniazda, posadził obok białą jodłę. Obecnie urosła ona już na kilka metrów i teraz, udekorowana mnóstwem lampek oraz innymi ozdobami, przydaje blasku domowi. Ten zresztą też jest ozdobiony licznymi świetlnymi girlandami, stwarzającymi wrażenie lodowych sopli - fot. 7.

Najbardziej jednak spodobał się "Kurkowi" inny dom stojący w tej okolicy, a należący do państwa Zofii i Ireneusza Kamińskich. Swego czasu był to przykład dla sąsiadów, bo pierwsza dekoracja świąteczna pojawiła się tutaj już 15 lat temu, gdy mało kto w Szczytnie zaprzątał sobie głowy takimi sprawami. A stało się tak dzięki pani Zofii, która poszczególne jej elementy przywiozła aż z USA. Odtąd całość, uzupełniana co jakiś czas o nowe cudeńka, służy aż do dziś.

- Małych dzieci już nie ma w domu. Syn skończył 25 lat i mieszka poza Szczytnem, córka 22, ale mimo to co roku zapalane są lampki i uruchamiamy całą dekorację - mówi pan Ireneusz.

Żona dodaje, że jakieś dwa lata temu zginęła im jedna z figurek - plastikowy, świecący miś. Już po świętach, nieomal pogodzona ze stratą, goszcząc przypadkiem w Wielbarku, zauważyła ją na jednym z balkonów tamtejszych domów. Okazało się, że nowi właściciele kupili misia na bazarze w Chorzelach.

* * *

Świąteczna dekoracja państwa Kamińskich jest mocno rozbudowana i okala cały piętrowy dom. Ogólna fotografia i to czarno-biała nie oddałaby jej piękna, dlatego zamieszczamy tylko jeden z jej licznych elementów - świetliste renifery ciągnące zaprzęg - fot. 8.

PS.

Poza konkurencją, i to od kilku już lat, pozostaje świąteczna dekoracja posesji państwa Bryczkowskich przy ul. Ogrodowej. Opisywana wielokrotnie w "Kurku" stała się ogólnie znaną atrakcją w Szczytnie i niektóre mamy przyprowadzają tu swoje pociechy, aby mogły napatrzeć się do syta - fot. 9.

2004.12.22