Od kilkunastu dni, spacerując brzegami szczycieńskiego jeziora można się natknąć na padłe ptaki. Alarm podnieśli mieszkańcy Bartnej Strony, których zaniepokoiła skala zjawiska i jego gwałtowny charakter.

Umierające kaczki i łabędzie

ZANIEPOKOJENI MIESZKAŃCY

W środę 28 września mieszkańcy Bartnej Strony zaalarmowali redakcję "Kurka", że w ostatnich dniach masowo padają żyjące na szczycieńskich jeziorach ptaki wodne. Zauważyli kilka martwych kaczek oraz rybitwę. Pogorszyła się też wyraźnie kondycja pływających po jeziorze łabędzi. Zwłoki jednego z nich znaleziono na wyspie naprzeciwko Kamionka od strony roszarni.

- Obserwuję te ptaki od wielu lat, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem - mówi wyraźnie poruszony mieszkaniec Bartnej Strony Andrzej Rybacki.

INTERWENCJA WETERYNARZY

Mieszkańcy udali się do Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego oraz do sanepidu. W czwartek zadzwonił do nas Andrzej Rybacki z wiadomością, że po jeziorze koło Bartnej Strony pływa konający łabędź. Zasugerował, że przyczyną może być choroba, o której jest ostatnio głośno - ptasia grypa. Zatelefonowaliśmy na numer alarmowy Powiatowego Lekarza Weterynarii. Na interwencję odpowiedział zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii Maciej Kandulski, który w towarzystwie Jarosława Tołoczki, również lekarza weterynarii, zjawił się na miejscu. Obaj zabrali chorego ptaka oraz pływającego koło restauracji "Pryma" martwego perkoza. - Ptaki zostaną przebadane - usłyszeliśmy od lekarzy.

TŁUSTE PLAMY

Telefonowaliśmy również do sanepidu.

Na miejsce przybyły dwie jego pracownice, które jednak nie stwierdziły żadnego zagrożenia.

- Możemy zbadać wodę w jeziorze po otrzymaniu wyników badań weterynaryjnych - poinformowały nas panie.

Co zatem może być przyczyną padania wodnych ptaków? Zdaniem bardzo przeżywających całą sytuację mieszkańców Bartnej Strony, za zagładą zwierząt kryją się częste wycieki oleistej substancji wydobywającej się z rury na wysokości roszarni od strony Korpel. Ostatnio miało to miejsce w piątek i w niedzielę. Niezbędna okazała się interwencja straży pożarnej, która zabezpieczyła miejsce zdarzenia i usunęła część zanieczyszczeń.

Do poniedziałkowego wieczora, kiedy oddawaliśmy ten numer do druku, nie było wiadomo, kto jest sprawcą skażenia wód jeziora. Nie znamy też rzeczywistych przyczyn nagłych zachorowań ptactwa. Wyniki badań weterynaryjnych będą znane dopiero za kilka dni.

Justyna Maciejczyk

Wojciech Kułakowski

2005.10.05