W tym tygodniu publikujemy drugą część wspomnień pierwszego dyrektora szczycieńskiej „Unimy” Henryka Hańczaruka.

UNIMA - zakład, któego już nie ma cz. 2
Wrzesień 1980 r. Strajkujących pracowników „Unimy” odwiedzają rodziny

„ZAŁATWIANIE” KŁADKI

Nie mniejsze wysiłki od tych związanych z załatwieniem autobusu komunikacji miejskiej towarzyszyły budowie kładki nad torami w 1979 r. – Uparłem się, żeby powstała. W tamtym czasie przejazd był często zamknięty, bo przetaczanie wagonów nieraz trwało godzinami. Tworzyły się wielkie korki.

Dokumentację udało się załatwić w Gdańsku, dzięki jednemu z pracowników „Unimy” mającemu tam kontakty. Największym problemem stało się jednak pozyskanie stali. Po wielu perturbacjach i zabiegach uzyskano z POM-u. zamówienie na 10 ton surowca W końcu cenny ładunek trafił do zakładu w Białymstoku, jedynego w Polsce gdzie robiono kładki. Z kolei drewno zapewnił szczycieński tartak, a

Dyrektor Henryk Hańczaruk w czasach, gdy kierował zakładem, był znaczącą postacią w Szczytnie

fundamenty wylało PBK.

ZMIECIONY PRZEZ WIATR Z WYBRZEŻA

Jednym z głównych postulatów strajkujących było odwołanie dyrektora oraz jego zastępcy do spraw produkcji

Dyrektor Hańczaruk nie ukrywa, że miał wtedy w Szczytnie wiele do powiedzenia. Ściśle współpracował z szefami innych działających w mieście zakładów, był też członkiem Miejskiej Rady Narodowej. Wszystko się zmieniło wraz z falą strajków, które wybuchły na Wybrzeżu w sierpniu 1980 r. Wiatr zmian dotarł również do Szczytna, a wiodącym zakładem, w którym tworzyły się struktury „Solidarności” była właśnie „Unima”.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.