Ferie zimowe już za nami – przeznaczone przede wszystkim dla dzieci i młodzieży.
Nie znaczy to wcale, że urlopów w okresie zimowym nie mogą brać dorośli. Nasi Czytelnicy zwrócili naszą uwagę na napis znajdujący się na drzwiach wejściowych jednego ze szczycieńskich sklepików. Tekst zastanawia – jakkolwiek go rozumieć – swoją stroną składniową (fot. 1). Wynika z niego, być może, że urlop ma niejaka Maja. Ewentualność druga – na urlop udali się właściciele/pracownicy, którzy go po prostu mają. Jest i możliwość trzecia – jeśli w górnym rzędzie doszukamy się większego odstępu, odczytamy tam trochę dziwne zdanie „Ma ja urlop”. Tak czy owak długość wspomnianego urlopu - do pozazdroszczenia.
RADNA W KABARECIE
Sezon urlopowy kojarzy się zasadniczo z okresem letnim. Jeden z wakacyjnych pobytów zapadł w pamięci znanej szczycieńskiej radnej Annie Rybińskiej. Jak wiele osób z pewnością wie, pani Anna swoją karierę zawodową związała ze szkolnictwem – choć niedawno przeszła na emeryturę. Od ćwierćwiecza sprawuje także funkcję miejskiej radnej. Dała się również poznać jako specjalistka w dziedzinie gadki kurpiowskiej – jej występy od lat uatrakcyjniają rozmaite lokalne i ponadlokalne przedsięwzięcia. Ten ostatni talent, połączony z ciętością języka i umiejętnością ironicznego komentowania naszej rzeczywistości, pozwoliłby, zdaniem co najmniej niektórych, zaistnieć naszej rozmówczyni na scenie typowo kabaretowej.
Nie wszyscy wiedzą, że tego typu występy – niekoniecznie w gwarze kurpiowskiej - pani Anna mogłaby również wpisać do swojego CV. Jakiś czas temu nasza rozmówczyni wypoczywała razem ze swoimi koleżankami ze Szkoły Podstawowej nr 6 podczas wakacyjnej nauczycielskiej wycieczki nad morzem w Jarosławcu. Zatrudnieni w jednym z ośrodków kaowcy postanowili zaserwować przebywającym tam gościom kabaret z programem zatytułowanym, powiedzmy, „Koło gospodyń wiejskich”. Padła propozycja, by wystąpił także ktoś z widowni.
–Musiałam przejść egzamin, żeby wystąpić z nimi. Pytali, czy jest jakaś kobieta, która była w kole gospodyń wiejskich - tłumaczy Anna Rybińska. - Nikt się nie zgłosił. Ja sobie myślę: w kole gospodyń wiejskich nie byłam, ale jestem ze wsi.
Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.