Wydawało mi się, że znam wszystkie fantastyczne zakątki i przyrodnicze osobliwości występujące w niedalekim sąsiedztwie Szczytna.
Byłam w błędzie i po raz kolejny za Gałczyńskim zacytuję wers z jego słynnej „Kroniki Olsztyńskiej", który oddaje sedno mojego błędnego myślenia, że :" Jutro popłyniemy daleko, jeszcze dalej niż te obłoki, pokłonimy się nowym brzegom, odkryjemy nowe zatoki"... Tak się właśnie stało, zostałam zaprowadzona do miejsca, którego nigdy nie znałam, a mijałam wielokrotnie czyli na Cygojnen Platz. To co ujrzałam zaparło dech w moich piersiach. Jak zaczarowana stałam i patrzyłam na ten cud natury. Bowiem otoczone zielenią koryto rzeki Sawicy rozdzielało się na trzy odnogi. Krystalicznie czysta woda zapraszała do spaceru po piaszczystym dnie. Długo się nie zastanawiałam, zdjęłam buty i podwinęłam nogawki spodni. Z wielką nieśmiałością weszłam do wody. Bałam się, że z pozoru spokojny ruczaj może kryć wodne ostępy. Stąpałam niczym czapla najpierw ostrożnie, ale gdy nabrałam pewności, że nic mi nie grozi z wielkim rozmachem poczłapałam do stojącego w wodzie miejsca wypoczynku. Cisza spokój i ten niesamowity koncert świerszczy. Przedwieczorna pora odkryte czarowne miejsce czyniła zagadkowym i pełnym tajemnic. Jednak obecność ławek i stolików oraz wydeptana trawka świadczyły o tym, że miejsce choć dzikie, to odwiedzane przez wtajemniczonych. Wsłuchiwałam się w odgłosy przyrody i cieszyłam, że takie uroczysko jest tak blisko, ale choć miło było, to do domu się w końcu wróciło. Nie znam historii tego zakątka, skąd np. nazwa Cygański Plac, ale rozpoznanie zrobione, a wątki historyczne zostaną zgłębione.
Grażyna Saj-Klocek