Sportowym akcentem, którego zabrakło podczas niedawnej majówki, był turniej piłkarski organizowany ostatnio na orliku przy ul. Spacerowej, a wcześniej na stadionie przy ul. Śląskiej. Boiskowe zmagania miały różny charakter i różne nazwy, ale na dobre wpisały się w pejzaż Szczytna.
Do 1989 roku w Polsce i Szczytnie mieliśmy co najwyżej pierwszomajówki, czyli pochody ku czci. O dłuższym celebrowaniu początku maja można było tylko pomarzyć. Czasy jednak się zmieniły, przywrócono Święto Narodowe Trzeciego Maja, pojawiły się długie weekendy i trzeba było pomyśleć o wypełnieniu wolnego czasu.
GRALI O BECZKĘ PIWA
Jednym z takich pomysłów w Szczytnie była organizacja corocznych zmagań na stadionie przy ul. Śląskiej. Niekiedy przybierały one formę tylko jednego spotkania, innym razem organizowano turnieje. Na murawę wybiegali policjanci, duchowni, lekarze, wojskowi czy radni. W latach 90. ubiegłego wieku takie imprezy ściągały na trybuny (wyglądające inaczej niż dziś) setki osób – znaczna część kibiców musiała oglądać mecze w pozycji stojącej. Za piłką biegali wtedy m.in. księża: Wysocki (dzisiejszy dziekan), Molitorys, Rudoman czy lekarze: Drapała, Lipiński i Włodarczyk. Inny znany szczycieński lekarz, Jerzy Topolski, grał w zespole mundurowych – reprezentował w tamtych czasach jednostkę w Lipowcu. Honorowe kopnięcie zaliczał ówczesny dziekan ks. Józef Drążek, który na chwilę podwijał sutannę – i grę można było zacząć.