Mamy okazję mieszkać w cudownym regionie Polski, gdzie czystość wód i niezwykły mikroklimat zapraszają do odwiedzin turystów z całego świata. Nie tylko Ślązakom czy warszawiakom podoba się przyroda Warmii i Mazur. W naszych trawach żyje pajęczak, który występuje u nas niezwykle licznie. Kleszcze, bo o nich mowa, przenoszą wiele groźnych chorób, a nasze psy zarażają niebezpieczną dla życia chorobą babeszjozą.
Właściciele czworonogów nieraz o niej zapewne słyszeli. Zwykle zaczyna się od tego, że piesek jest po prostu smutny, nie ma apetytu, a za to można wyczuć u niego rozgrzane uszy i nosek. Zdarza się także, że dyszy, mocz ma zmienioną barwę. Sprawca choroby najczęściej nie był widziany. Kleszcza łąkowego, psiego i pospolitego można spotkać w mieście, nie trzeba chodzić do lasu. Uwielbia zarośla i trawy, można go spotkać zarówno na ulicy, jak i na wycieczce za miasto.
Chorobę można zdiagnozować, oglądając czerwone krwinki pod mikroskopem. Leczy się ją serią zastrzyków, spośród których najważniejszy to imizol, który jest toksyczny zarówno dla psa, jak i dla kleszcza. Podajemy go przy podejrzeniu lub potwierdzeniu tej groźnej dla życia choroby.
Jeszcze wiele lat temu był również używany i znany jako jedyne zabezpieczenie -„szczepienie na kleszcze”, ponieważ nie było obroży, kropelek czy tabletek. Dzisiaj już wiadomo, że imizol uszkadza wątrobę, obciąża organizm i jest niebezpieczny dla serca. Jest lekiem silnie toksycznym, szczególnie przy kolejnych podaniach.