Drzewa upiększają miejski i pozamiejski krajobraz, składają się na to, co nazywa się zielonymi płucami, ale bywa, że stanowią zagrożenie dla ludzi.
Drzewa upiększają miejski i pozamiejski krajobraz, składają się na to, co nazywa się zielonymi płucami, ale bywa, że stanowią zagrożenie dla ludzi. Ostatnio „Kurek” pisał o konieczności wycięcia starego dębu rosnącego przy Sanepidzie. Smutne, lecz niekiedy innej możliwości nie ma. Nie każde drzewo ma status „Bartka”, o którego utrzymanie za wszelką cenę w pionie dba się wszelkimi możliwymi sposobami od lat.
Z kwestią konieczności wycięcia drzew całkowicie niepomnikowych zgłosił się do nas pan Stanisław Makowiecki, kiedyś przewodniczący rady miejskiej, do dziś żywo interesujący się sprawami miasta. Pan Stanisław mieszka w długim bloku na ul. Chopina. Osoby, które tamtędy przejeżdżają lub przechodzą, zapewne zwróciły uwagę na liczne drzewa rosnące w pobliżu owego budynku. Z zewnątrz w okresie letnim, gdy na gałęziach pełno liści, jest on z ulicy prawie niewidoczny (fot. 1) . Owe drzewa dają latem przyjemny cień, ale wszystko ma swoją drugą stronę. Nasz rozmówca naliczył, że naprzeciwko bloku (fot. 2.) - w tym także po przeciwnej stronie ulicy (fot. 3) - znajduje się aż 17 uschniętych drzew różnych gatunków. Rosną one na ogół już po stronie miejskiej. Sprawę zgłaszał do urzędu – jeszcze za kadencji burmistrza Krzysztofa Mańkowskiego, później rozmawiał także z obecnym burmistrzem, czyli Stefanem Ochmanem. Było to, jak pamięta, 11 marca. - Burmistrz obiecał, że przyśle kompetentną osobę. Od tamtej pory nikt się nie pojawił – stwierdza Stanisław Makowiecki.
Jak tłumaczy nam nasz rozmówca, niektóre z drzew wyglądają już tak od 4-5 lat. Część z nich jest złamana. - Szpetnie to wygląda. Nikt się tym nie interesuje. a my, mieszkańcy, się boimy – puentuje pan Stanisław, wskazując na drzewa, których suche gałęzie opierają się na liniach energetycznych.
Oddzielną kwestią niepojącą Stanisława Makowieckiego jest to, że wiele drzew rośnie na podwórku, pod samymi oknami. Wydawałoby się, że warto byłoby część z nich przyciąć, by nie wchodziły końcówkami gałęzi niemal w ściany budynku. Tu jednak jednomyślności mieszkańców nie ma.
KOLEJNY NIEBEZPIECZNY BUDYNEK
W górę warto zerkać nie tylko z racji obawy przed tym, co może nam zrobić wysokie i uschnięte drzewo. Wakacje rozpoczęły się od spadających (na szczęście nie na głowę) części dawnego internatu ZS 1, obecnie budynku będącego w zasobach Akademii Policji. Ostatnio przez kilka dni nakładano tam siatkę ochronną (fot. 4) , ale czy to rozwiązanie na lata? Niewątpliwie coś z tym fantem trzeba będzie zrobić. Na zimne dmuchnęło także miasto, które odgrodziło od chodnika budynek przy ul. Lipperta (fot. 5) . Obiekt (wraz z przyległym gruntem i budynkiem gospodarczym) od paru lat czeka na nabywcę (cena zniżkująca), ale doczekać się nie może. Cena wywoławcza teoretycznie jest kusząca, lecz zasadnicza przeszkoda to stan budynku i fakt, że został on uznany za zabytek. Walory kulturowe wymagające ochrony konserwatorskiej w tej chwili dostrzec dość trudno...