Choć nie chodzimy już do szkoły, to każdy z nas nosi w pamięci wspomnienia dotyczące pedagogów. Dlatego też właśnie nauczycielom zadedykowaliśmy rowerową wyprawę do Piasutna.

W hołdzie nauczycielom

W Piasutnie od 1931 roku zaczęła funkcjonować pierwsza polska szkoła na Mazurach. Uczył w niej Jerzy Lanc - młody, pełen zapału nauczyciel. To dzięki jego zaangażowaniu i pedagogicznej pasji szkoła stała się skupiskiem życia społeczności wiejskiej. Poczynania Lanca nie podobały się Niemcom. Ciągle był obserwowany i kontrolowany. Gdy 1 marca 1932 roku znaleziono go martwego, właśnie hitlerowcom przypisano skrytobójczą śmierć tego niezwykłego nauczyciela.

Nasi nauczyciele także byli niezwykli. Miło ich wspominamy, a często przyjaźnimy z nimi do dziś. Na ich życie na szczęście nikt nie nastawał, może czasem my sami poprzez niewinne psoty i czary-mary z dziennikiem...

O nauczycielach rozmawialiśmy podczas niedzielnej wyprawy do Piasutna, a sztubacka natura skłaniała do psoty. Postanowiliśmy spłatać figla szefowi i skręciliśmy z głównej drogi w boczną. Już widzieliśmy zdumioną minę zostawionego w ciemnym lesie kolegi, a tu znalazła się skarżypyta i swoim głośnym "Szefie!" wydała nasz podstęp. I było jak w wierszu Tuwima: "A kto Ciebie o to pyta, nikt, ja jestem skarżypyta..." Nawet teraz rumieńcem pokryły się jej policzki, dobrze jej tak, już się nie wyrwie.

Po nieudanej próbie zgubienia szefa, nikt nawet nie zareagował na głośne okrzyki: "Dziki. Dziki!!!". "Niech sobie idzie cała ich wataha, cóż nam to szkodzi" - pomyślałam, a podnosząc głowę, faktycznie ujrzałam trzy małe warchlaki czmychające w las. Ostatni przypominał "Kargulowego", pastowanego kabana - cały w czarnych cętkach. Nie zrobiły one na nas większego wrażenia, przerażone uciekły w leśne ostępy. Nagle kilka dorosłych dzików wyskoczyło z zarośli, gdy beztrosko spacerowałyśmy po lesie. Ten incydent sprawił, że wystraszeni wskoczyliśmy na rowery i pomknęliśmy w dalszą drogę wiodącą wprost do szkoły w Piasutnie.

Każdy z nas wyprawę do Piasutna zadedykował ulubionemu nauczycielowi. I tak: Zygfryd Leska - nauczycielce nauczania początkowego Lidii Beszcie; moja imienniczka - profesorowi Antoniemu Pietrzakowi; nasza Mariolka - nauczycielowi historii Teodorowi Bieńkowskiemu; Elżbieta - nauczycielowi fortepianu Krzysztofowi Bieleckiemu; Artur - poloniście Władysławowi Sondejowi; pan Paweł - profesorowi akademickiemu Januszowi Skolasińskiemu; pan Klemens - profesorowi z technikum - Krzysztofowi Kapkowskiemu.

A ja całą drogę myślałam o swojej polonistce i wychowawczyni pani Zofii Kobus.

Grażyna Saj-Klocek

2003.01.08