Po wejściu Polski do Unii Europejskiej tysiące Polaków wyjechało do pracy za granicę, ale nie wszyscy dają tam sobie radę. Tylko część znalazła pracę, wielu się sparzyło, bo nie zna języka, nie mają odpowiednich kwalifikacji lub po prostu zabrakło im szczęścia. Niektórzy wpadli w ręce oszustów, inni skarżą się, że są gorzej traktowani i opłacani.

W pogoni za pracą

Ofert pracy nie brakuje

- Najwięcej ofert sezonowej pracy dla Polaków pochodzi z Anglii, Irlandii, Hiszpanii, Norwegii, nieco rzadziej otrzymujemy oferty z USA i Niemiec - informuje Anna Klobuszeńska asystent Eures w Powiatowym Urzędzie Pracy w Szczytnie.

Jakie zawody cieszą się największym wzięciem? Najczęściej poszukiwani są opiekuni osób starszych, opiekunki do dzieci, inżynierowie budowy maszyn i konstruktorzy, ślusarze budowlani, spawacze, mechanicy samochodowi, przemysłowi, stolarze, pielęgniarze, piekarze, rzeźnicy, sprzedawcy przemysłowi, fryzjerzy, przedstawiciele zawodów gastronomicznych i hotelarskich, pracownicy sezonowi w rolnictwie.

Wyjazdy studenckie

Dla młodych ludzi wyjazd za granicę jest szansą nie tyle zarobku, co podszlifowania języka i poznania zwyczajów danego kraju. Au-pair to najpopularniejszy program. Młodzi ludzie wyjeżdżają do rodzin, w których opiekują się dziećmi. Nie jest to zajęcie dochodowe. W Europie zarabia się tygodniowo od 40 do 100 euro (w zależności od przepracowanych godzin, kraju, liczby dzieci), w USA 140 $. Na podobnych zasadach działa program Cultural Care Au Pair.

Wymagany wiek wyjeżdżających to 18-26 lat, muszą oni również znać język angielski. Standardowy okres pobytu za granicą wynosi 12 miesięcy + miesiąc na podróżowanie. Kieszonkowe wynosi 560 USD/ m-c. Kiedy przejdzie się już interview (rozmowę sprawdzającą znajomość angielskiego), test psychologiczny i wypełni się aplikacje, zaczną dzwonić zainteresowane rodziny. Dokumenty wizowe dostarcza agencja. Organizuje ona również lot do USA, za który się nie płaci.

Niemieckie szparagi

Studenci szukający pracy w Niemczech mają ułatwione zadanie, gdyż obowiązuje ich uproszczona procedura. Mężczyźni najczęściej znajduję pracę przy robotach budowlano-remontowych (ok. 20-25 zł/h), kobiety zaś sprzątają niemieckie mieszkania i biura (ok. 30 zł/h). Pracujących Polaków spotkać też można w barach i dość licznie w rolnictwie. Zajmują się głównie zbieraniem szparagów, truskawek, jabłek i pomidorów. Złą sławą, jako ciężka i słabo opłacana, cieszy się praca w cyrkach i wesołych miasteczkach. Konieczna jest wiza zezwalająca na pracę, którą wydaje konsul niemiecki, a potwierdza lokalny urząd ds. cudzoziemców. Drugi niezbędny dokument to pozwolenie na pracę wydane przez niemiecką firmę lub urząd pracy. Nad przebiegiem wszystkich formalności czuwa Krajowy Urząd Pracy. Trzeba też podkreślić, że poza KUP żadna organizacja czy firma nie ma zezwolenia na pośredniczenie w uzyskaniu legalnej pracy w Niemczech.

Dla kobiet szansą jest niedawne rozporządzenie rządu w Berlinie, które ułatwia Niemcom legalne zatrudnianie cudzoziemców do opieki nad osobami starymi, niedołężnymi i obłożnie chorymi. Rynek jest duży, ponieważ wielu rodzin nie stać na płacenie nawet 5 tys. euro miesięcznie za całodobową opiekę, a niemieckie kasy chorych niechętnie finansują takie usługi. Tymczasem polskie opiekunki za dzień pracy biorą 25-50 euro.

- Największe zapotrzebowanie jest na opiekunów do osób starszych - twierdzi Anna Klobuszeńska.

Wszyscy przyznają, że trzeba przebrnąć przez mur niechęci niemieckich urzędników. Z powodu rosnącego bezrobocia nasz zachodni sąsiad broni się jak może przed zalewem taniej siły roboczej z Polski.

Urząd Pracy pomoże

Tablica ogłoszeń w Powiatowym Urzędzie Pracy w Szczytnie. Co drugi bezrobotny zatrzymuje się przed nią i czyta ogłoszenia. Większość odchodzi z niczym.

- Poza znajomością języka istotna jest także inicjatywa. Ważne, aby być pewnym siebie w kontaktach z zagranicznymi urzędnikami - mówi 24-letnia Ania, która z uwagą śledzi oferty.

Chciałaby wyjechać do pracy, aby podszlifować język i trochę zarobić. Trudna sytuacja finansowa nie pozwoliła jej podjąć nauki na studiach uzupełniających magisterskich. Postanowiła zgłosić się na kurs językowy, który organizuje Powiatowy Urząd Pracy w Szczytnie.

Obecnie w urzędzie przyjmowane są zapisy na kursy języka angielskiego i niemieckiego. Są one skierowane do osób, które zamierzają wyjechać do pracy za granicę.

- Kursanci nauczą się podstawowej znajomości języków, konwersacji. Osoby, które zapisały się na angielski, najczęściej chcą wyjechać do pracy jako opiekunki. Zaś osoby zainteresowane kursem niemieckiego pojadą do pracy w gastronomii i hotelarstwie - mówi Dorota Kowalewska-Pogłód z PUP w Szczytnie.

Warto wyjechać

Waldemar Burawski ze Szczytna był w USA przez 12 miesięcy. Skończył studia informatyczne i dzięki mieszkającej w Chicago rodzinie znalazł zatrudnienie w firmie komputerowej. Początki swojej pracy wspomina jako trudne. - Inny świat - tak mówi o miejscu, w którym był.

Mimo iż język angielski znał bardzo dobrze, to pierwsze dni przepełnione były tęsknotą i nieznajomością miasta. Później było już lepiej.

- Poznałem fantastycznych ludzi, nauczyłem się pracy zespołowej, a przede wszystkim zarobiłem pieniądze, o których w Polsce mógłbym pomarzyć. Ciężką pracą w przeciętnej firmie nie zarobiłbym tyle przez kilka lat - opowiada.

Wrócił nie tylko z pieniędzmi, ale i referencjami, które pozwoliły mu dostać dobrą pracę w renomowanej firmie.

- Taki wyjazd to wielka przygoda. Nie polecam jednak wyjazdów w ciemno. Wielu Polaków się na tym już sparzyło - mówi Waldemar.

Joanna Radziewicz

2005.03.09