Dwudziestka najlepszych uczniów Szkoły Podstawowej nr 6 tegoroczny dzień dziecka świętowała przez tydzień w... Niemczech.

W ruch poszły ręce, nogi i słowniki

Wymiana międzynarodowa "zeszła" już ze szkół średnich do podstawowych. Jej pierwszym w Szczytnie przejawem był tygodniowy pobyt uczniów SP nr 6 w Niemczech, nieopodal Berlina, w ramach wspólnego projektu, realizowanego z tamtejszą szkołą.

Polska grupa dotarła do celu ze sporym opóźnieniem.

- Jedna z dziewczynek rozchorowała się i musieliśmy ją zostawić w poznańskim szpitalu, gdzie lekarze wykluczyli dalszą podróż - opowiada Iwona Kondrat, nauczycielka języka niemieckiego w SP 6, która wraz z Anną Bil opiekowała się dziećmi podczas ich zagranicznych wojaży. - Okazało się, że przebłagała i medyków, i rodziców, a w efekcie dogoniła nas już na samej granicy.

Zasada była prosta. Polskie i niemieckie dzieci spędziły ze sobą tydzień, mieszkając wspólnie w jednym schronisku-hotelu, odbywając wspólne zajęcia, wzajemnie się ucząc. Ostatnie dwa dni pobytu uczniowie SP 6 spędzili już w rodzinnych domach swych nowych przyjaciół.

- Na początku było trudno, bo nie za bardzo potrafiliśmy się dogadać - wspominają same dzieci.

- Najpierw przybiegali do mnie, żeby tłumaczyć, ale to było wbrew przyjętym założeniom. Musiały sobie wszędzie radzić same: w sklepie, kinie, muzeum itp. - opowiada Iwona Kondrat. - W ruch więc poszły ręce i nogi, słowniki, rozmówki i wszelkie możliwe pomoce, no i dogadali się i to tak skutecznie, że już na drugi dzień niemieckie dzieci śpiewały "Panie Janie" po polsku.

Co budziło największe emocje i na długo utkwi w pamięci młodych ludzi?

- Bramka - wykrywacz metalu w budynku berlińskiego Raichstagu - mówią uczniowie, ze śmiechem wspominając także problemy, jakie ich rówieśnicy mieli ze zwykłym słonecznikiem. - Oni nie umieli rozłupywać pestek! - wykrzykuje chórek podnieconych głosów. - Bo tam słonecznik, co prawda jest, ale wyłącznie wyłuskany!

Opowiadają o wspólnych zajęciach i dyskotekach, nocnym biegu patrolowym przez las pełen duchów i różnych innych strachów. Mimo że wrócili z Niemiec prawie dwa tygodnie temu, wciąż są pełni wrażeń. Z nutką zazdrości mówią na przykład o powszechnej u zachodniego sąsiada segregacji odpadów.

- Do osobnych pojemników wrzuca się tam nawet szkło w różnych kolorach! - wspominają dodając, jak bardzo ich zdziwiło to, że na berlińskich ulicach w ogóle nie ma koszy na śmieci. - A jest czysto!

Troje przyznaje, że już za granicą bywało, z rodzicami lub na koloniach. Dla pozostałych była to pierwsza tego rodzaju przygoda w życiu, stanowiąca nagrodę za wyniki w nauce. Zasłużona, skoro średnia ich ocen oscyluje wokół "piątki", a niektórych nawet "szóstki".

Tygodniowe świętowanie Dnia Dziecka uczniów ze szczycieńskiej podstawówki było możliwe dzięki finansowemu wsparciu fundacji Polsko-Niemiecka Wymiana Młodzieży z Poczdamu. A ponieważ wymiana odbywać się musi w obie strony, zatem, jak zapowiada dyrektor Elżbieta Kulikowska, za rok nastąpi niemiecka rewizyta.

Halina Bielawska

2003.06.18