Wandale i złodzieje

Gdy przychodzi pogodny i ciepły dzień, zaraz nad miejskimi jeziorami pojawia się sporo ludzi. Jedni spacerują, inni odpoczywają na ławeczkach, jeszcze inni śmigają po alejkach rowerami i fajnie jest. Zwłaszcza, kiedy wszystko wokół się zieleni, kwitną rozmaite kwiaty i krzewy - fot. 1. Znajdują się jednak i tacy, którzy nie wiadomo z jakiej przyczyny nie potrafią korzystać z tego typu dobrodziejstw, bo jakaś siła pcha ich tylko do siania zniszczenia.

Przy ulicy Spacerowej służby miejskie nasadziły głóg. Ledwie jedna z roślinek zdołała zakwitnąć, już ręką bezmyślnego wandala została przełamana wpół - fot. 2. Taki sam los spotkał jeszcze kilka innych drzewek, z których pozostały same żałosne, bezlistne kikuty. Kilka metrów dalej widać, że ktoś jakiś czas temu próbował ratować nadłamane wcześniej drzewko. Wyprostował je za pomocą kawałka patyka i szmatki. Wandal nie darował jednak i temu okazowi, no i musiał zrobić swoje - fot. 3. Krystyna Lis z Urzędu Miejskiego powoli traci nadzieję, że jakieś drzewko posadzone przy ul. Spacerowej zdoła jako tako wyrosnąć i zakwitnąć, a trzeba dodać, że te połamane okazy pochodzą z drugiego z kolei nasadzenia. Pierwsze zostało przetrzebione przez wandali w ubiegłym roku.

To, co ludzie wyprawiają, nie mieści się wprost w głowie. Na pasażu łączącym ul. Sienkiewicza z plażą zostały niedawno postawione lipy w donicach. Cóż, nie minęło kilka dni, a drzewka znikły. Ale to nie wszystko, bo z pasażu ukradziono także mnóstwo hortensji, bratków i innych roślin ozdobnych. Służby miejskie ciągle muszą uzupełniać braki. Nie można tego jednak robić w nieskończoność, jak mówi Krystyna Lis, bo to wszystko przecież kosztuje. Co gorsza, giną nie tylko kwiaty. Na wiosnę w nadjeziornym parku przy ul. Pasymskiej do tamtejszego placu zabaw zostały dostawione nowe huśtawki, w tym dwie zwane bocianimi gniazdami - fot. 4. Jedno z tych urządzeń, warte ok. 6 tys. zł przepadło kilka dni potem.

Obecnie pozostała tylko goła rama widoczna po prawej stronie fot. 4. Huśtawka nie została wyrwana siłą, a odkręcona i to bardzo starannie. Na poprzecznej belce, do której była przymocowana nie widać żadnych rys, ani uszkodzeń. Widoczny jest tylko odcisk po metalowych podkładkach - jedyny ślad po skradzionym urządzeniu, którym dzieci nie zdążyły się na dobre nacieszyć.

NIEOCZEKIWANE PRZESZKODY

W ubiegłym roku pisaliśmy w związku z przebudową ul. 1 Maja o słupach zawalidrogach, które w wyniku prowadzonych robót wyrosły nieoczekiwanie pośrodku chodnika. Obecnie otrzymaliśmy podobne sygnały od mieszkańców Pasymia z ul. Burskiego i Polnej. W tych okolicach, podobnie jak w Szczytnie, słupy tkwią pośrodku trotuarów. Oto pierwszy przykład z ul. Burskiego - fot. 5. Na zdjęciu widoczny jest fragment słupa energetycznego, dźwigającego na sobie przewody elektryczne. Na przebudowywanej natomiast gruntownie ul. Polnej podobnie niefortunnie stoją słupy telefoniczne.

Roboty mają potężny rozmach, bo ów trakt to bodaj najdłuższa ulica w powiecie. Ciągnie się od ul. Dworcowej aż do przejazdu kolejowego za stacją PKP. Inwestycja, niby dobra rzecz. Pasymianie cieszą się, że wkrótce po nowej, asfaltowej jezdni będzie można pędzić równo i gładko, ale gorzej jest ze spacerami. Nowe chodniku już są, tyle że stoją na nich słupy. Jak skarżył się w redakcji jeden z mieszkańców, trudno w takich warunkach poruszać się z dziecięcym w wózkiem, nie mówiąc już nic o zwykłym ludzkim gapiostwie. Przecież wystarczy chwila nieuwagi i można palnąć czołem w taki słup, co do przyjemności zdecydowanie nie należy.

PRZESTAWKA

O irytującej, choć nie bez komicznych elementów robocie opowiada nam Henryk Drózd z ul. Polnej w Pasymiu. Nim jeszcze rozpoczęła się przebudowa ulicy postawiono mu słup telefoniczny wprost przed bramą wjazdową. Wskutek interwencji mieszkańców posesji ów żelbetowy element przeniesiono, ale niestety, zrobiono to tak, jak widać na kolejnym zdjęciu - fot. 6.

Gwoli prawdy trzeba dodać, że gdy przeniesiono słup, nowego chodnika jeszcze nie było. Cóż, kiedy zaś kładziono płytki nikogo z budowy nie obchodziło, że pośrodku trotuaru stoi taka betonowa przeszkoda, no i tak to wyszło. Podobnych zawalidróg na chodnikach przy ul. Polnej jest więcej, więc jej mieszkańcy wystosowali pismo do telekomunikacji, ale mimo że upłynęły już wszelkie przewidziane przepisami prawa terminy, odpowiedzi żadnej nie otrzymali.

DWUPOZIOMOWA JEZDNIA

„Kurek” w trakcie terenowego zwiadu na ul. Polnej, w miejscu gdzie kończy się już zwarta zabudowa, zauważył dość oryginalną konstrukcję. Oto drogowi robotnicy pośrodku jezdni wznosili oporowy murek, przegradzający jej dwa pasy - fot. 7.

Na zdjęciu, pomijając kolejny słup tkwiący pośrodku chodnika, widać, że jezdnia biegnie dwupoziomowo. Z takim ciekawym rozwiązaniem komunikacyjnym na naszym terenie zetknęliśmy się pierwszy raz. Jak mówią okoliczni mieszkańcy, dawna nieutwardzona droga miała w tym miejscu poprowadzoną ukośnie nawierzchnię, tak jak to bywa niekiedy na ostrych zakrętach. Obecne rozwiązanie jest daleko bardziej eleganckie i komfortowe.

MIASTO TRZECH WIEŻ

W ostatnim numerze „Kurka” pisaliśmy o udanej i efektownej renowacji zabytkowego pasymskiego ratusza. Ciekawych zabytków w Pasymiu mamy jednak więcej i dlatego m. in. gród zwany jest także miastem trzech wież. Chodzi o wieżę najstarszego na Mazurach kościoła ewangelickiego, kościoła rzymsko-katolickiego oraz wieżę ciśnień, które to górują nad ogólną zabudową.

Bodaj ta ostatnia jest najmniej widoczna, bo ukryta w gęstwinie drzew i niemiejscowemu trudno do niej dotrzeć, jeśli ów nie zna wiodących do niej ścieżek. Budowla ta, podobnie jak ratusz, także wygląda ciekawie - fot. 8. Wieża została wzniesiona z cegły w latach 1910-11. Jak podaje turystyczna strona internetowa maperia/pl ma ona formę kwiatu otulającego łodygę i zakończona jest stożkowym dachem z latarnią na szczycie. Jeśli uważnie obejrzymy budowlę, zauważymy doklejony do niej nieduży budyneczek z dużo mniejszą wieżyczką (prawa strona fot. 8). Co to takiego? Otóż w kilka lat po postawieniu wieży ciśnień dobudowano do niej domek mieszczący miejską łaźnię. Dziś ta pożyteczna instytucja użyteczności publicznej, odeszła w zapomnienie. Szkoda, bo czystość w narodzie spadła, co daje się odczuć zwłaszcza teraz w cieplejsze dni w środkach masowej komunikacji.