Wielkie tłumy

W tym roku bardzo dużo wiernych wzięło udział w procesji prowadzonej ulicami miasta w Boże Ciało. Nawet niesprzyjająca, bo gorąca i parna aura nie zniechęciła do masowego udziału w tej wyjątkowej celebracji kościelnego święta - fot. 1.

Wcześniej natomiast miasto nasze zostało należycie uporządkowane. Pracownicy ZUK, mimo swojego święta obchodzonego w tym roku tuż przed Bożym Ciałem, nie szczędzili wysiłków - m. in. zamietli wzorowo ulice i opróżnili wszystkie przyuliczne kosze. Ba, ta ostatnia czynność, choć nie tyle ona sama, ile czas jej przeprowadzania, mocno zdenerwował pana Bogdana.

NIEODPOWIEDNIA PORA

Jak zauważa nasz Czytelnik, pracownicy ZUK, nie tylko zresztą przed tym świętem, ale i w każdym innym dniu dokonują opróżniania śmietników w godziach przed- i okołopołudniowych, kiedy na ulicach miasta panuje spory samochodowy tłok. Jadą oni powolnym ciągnikiem, który zatrzymuje się przy każdym koszu - fot. 2.

No i wówczas skutecznie tamują ruch pojazdów mechanicznych. Za ciągnikiem tworzą się korki, kierowcy denerwują się i klną do żywego, a przecież tego wszystkiego dałoby się uniknąć, gdyby owi pracownicy rozpoczynali swoją robotę o godz. 4.00 nad ranem. Wtedy zdołaliby uporać się z opróżnianiem koszy do godz. 7.00, a najpóźniej 8.00, kiedy miejskie ulice są stosunkowo puste. Trzeba przyznać, że faktycznie proponowane wyżej rozwiązanie wydaje się lepsze od stosowanego obecnie. Pozostaje tylko kwestia taka, czy akurat pracownicy ZUK zechcą zrywać się przed godz. 4.00 rano, by opróżniać przyuliczne kosze.

Z takim oto dylematem „Kurek” udał się do miejscowego Zakładu Usług Komunalnych. Jak wyjaśnił nam Stanisław Kurbat, szef działu oczyszczania, i owszem, nie tak dawno temu jego pracownicy poruszający się wzmiankowanym ciągnikiem rozpoczynali pracę właśnie o godz. 4.00.

- Niestety, spotkało się to z ostrymi protestami ze strony mieszkańców, zwłaszcza z rejonów blokowisk. Mieli oni ogromne pretensje, że zakłóca się im ciszę nocną, a przecież muszą się wyspać, bo ciężko pracują - powiedział nam Stanisław Kurbat. No i dlatego zmieniono godziny pracy. Jednak nadal, w rejonach, gdzie nie ma bloków czy domów mieszkalnych, pracownicy ZUK wykonują swoją robotę już od 4.00 rano. Tak dzieje się m. in. w rejonie targowiska i ratusza.

NIBY-OTWARCIE

Jak pisaliśmy w poprzednim numerze - sezon żeglarski w bazie wodnej Miejskiego Ośrodka Sportu został otwarty. Ale teraz, po naszej niedawnej tam wizycie, należałoby dodać, że niby-otwarty, bo z tym otwarciem, to jakoś tak nie do końca jest prawda. Kiedy bowiem „Kurek” zeszłej środy, u progu długiego weekendu, chciał wykorzystać resztę ciepłego dnia na skosztowanie uroków naszego dużego jeziora i zapragnął zafundować sobie przejażdżkę kajakiem, spotkał się, niestety, z odmową.

- Wypożyczalnia sprzętu wodnego będzie czynna dopiero z pierwszym dniem wakacji - brzmiała odpowiedź jednego z pracowników bazy wodnej.

No i cholera nas wzięła, bo co to za otwarcie sezonu żeglarskiego, kiedy nie tylko nie można pożeglować, ale nawet choćby kawałek popływać sobie kajakiem. Cóż, możliwe są natomiast rejsy stateczkiem, o czym m. in. zawiadamiają plakaty umieszczone w niektórych witrynach sklepowych i oknach placówek usługowych - fot. 3. Tyle że są one takie malutkie, że trudno je w ogóle wypatrzeć. No, a w tej bazie wodnej, dziwią się, że rejsy nie mają zbytniego powodzenia, że chętnych jest zaledwie tylko na jedną taką wycieczkę dziennie.

Ponieważ wakacje za pasem, podajemy jak w bazie wodnej MOS-u wyglądają tegoroczne opłaty za wypożyczenie sprzętu wodnego. Okazuje się, że nic się nie zmieniło w stosunku do roku ubiegłego, czyli za godzinną przejażdżkę kajakiem, rowerem wodnym albo łodzią wiosłową dorosły musi zapłacić 10 zł, zaś dzieci i młodzież tylko 5 zł. Dużo droższe są natomiast żaglówki oraz nowoczesny

katamaran - za godzinny rejs tymi sprzętami trzeba wybulić 30 zł, ale za dobę już tylko 100 zł. Kto zaś chciałby po rejsie zabawić się w bazie przy ognisku, to i taką imprezę przygotują mu pracownicy MOS-u, w cenie 5 zł od osoby.

NAGANNE ZACHOWANIE

Pod blokiem przy ul. Ogrodowej 19 mieszkańcy urządzili sobie coś w kształcie przydomowego ogrodu. Posadzili tam częściowo własnym sumptem i za własne pieniądze, częściowo z pomocą spółdzielni, rozmaite drzewka i krzewinki, m. in. tuje, wierzby itp., żeby było po prostu ładnie - fot. 4.

Poza tym, aby nie harcowały po tym nowo urządzonym terenie psy, a dzieciaki nie niszczyły drzewek uganiając się za piłką, całość została opatrzona stosowną tabliczką - fot. 5.

Akurat przedmiot ów ma małe walory estetyczne, ale mniejsza o to. Tabliczka bowiem tabliczką, a pieski i tak robią swoje, zostawiając na skwerku świadectwa przemiany materii. Oczywiście same tu nie przychodzą, bo są przyprowadzane przez swoich właścicieli. Ten powtarzający się proceder spowodował nasłanie na jednego z posiadaczy czworonoga strażników miejskich. Mieszkańcy bloku sądzili, że skoro tabliczka nie pomaga, to może interwencja mundurowych odniesie skutek. Tymczasem dwa dni później skonstatowali ze zgrozą, że sześć posadzonych przez nich drzewek nagle zniknęło i tylko taki ślad po nich pozostał - większe lub mniejsze dziury w ziemi - fot. 6. Teraz podejrzewają, że jest to akt zemsty za owe nasłanie strażników. Nie nam rozstrzygać, czy tak było istotnie, czy drzewka wyrwał jakiś całkiem przypadkowy wandal, bo tak czy siak, czyn taki nie ma usprawiedliwienia.

PSIE TOALETY

Powracając zaś do piesków i ich ulubionego załatwiania się na zielonych terenach, to trzeba dodać, że w Szczytnie sprawa ta nie jest należycie rozwiązana. Kiedyś przed laty miasto

zakupiło nawet pilotażowo specjalne łopatki, szufelki oraz torebki do zbierania psich odchodów, ale potem nic już się w tym przedmiocie nie działo. Tymczasem czy to w kraju, czy w Europie są już pewne gotowe rozwiązania. W niektórych miastach buduje się specjalne psie toalety - fot. 7.

Mają one jednak tę wadę, że nie wszystkie psy chcą tam akurat załatwiać swoje potrzeby - obwąchują tylko takie miejsca i nic poza tym. Dlatego np. w Gdańku postawiono na inne rozwiązanie - psie automaty WC, które widać ma kolejnym zdjęciu - fot. 8.

Każdy właściciel czworonoga po wrzuceniu 50 groszy dostaje z automatu pakiet potrzebny do posprzątania po psie, potem nieczystości wrzuca do stojącego nieopodal specjalnego kosza i spoko - problem załatwiony!