W tygodniu poprzedzającym Boże Narodzenie odbyło się wiele wigilijnych wieczorów i spotkań, m.in. w internacie SOSW i przedszkolu „Pod Topolą”.
W SZKOLNYM INTERNACIE
W internacie SOSW mieszka niemała gromadka uczniów w najrozmaitszym wieku, od całkiem małych dzieci do starszej młodzieży. Pobierają oni bowiem naukę w różnych szkołach - podstawowej, gimnazjum oraz ponadgimnazjalnej, przysposabiającej do pracy i kształcącej przyszłych kucharzy. Ów uroczysty i nastrojowy wieczór, na który przybyli także przedstawiciele władz powiatowych rozpoczął się od wystawienia jasełek przygotowanych przez internacką młodzież.
Podczas przedstawienia wspólnie śpiewano kolędy, a potem rozpoczęła się wieczerza przy suto zastawionym stole. W jej trakcie przełamano się opłatkiem. Zaraz po wspólnym składaniu sobie życzeń niespodziewanie pojawił się św. Mikołaj i to nie sam, a wraz z asystentką. Oboje przydźwigali wiele gwiazdkowych prezentów i słodyczy. Oprócz podarunków indywidualnych były także podarki dla poszczególnych grup w formie książek i pomocy szkolnych. Nie obyło się bez prezentów dla gości. Te upominki wykonali własnoręcznie uczniowe ponadgimnazjalnej szkoły przysposabiającej do pracy.
POD TOPOLĄ
Podobne uroczysto-świąteczne chwile przeżywali także nasi milusińscy, czyli przedszkolaki. „Kurek” był obecny na uroczystości wiligilnej 3-latków z grupy Pieguski w niepublicznym przedszkolu „Pod Topolą”. Dzieci najpierw dały popis swoich umiejętności wokalno-tanecznych, wcielając się w rolę bałwanka, choinki oraz rozmaitych leśnych zwierzaków. Po popisach taneczno-wokalnych przyszedł czas na szczególną chwilę - łamanie się opłatkiem i składanie życzeń, wreszcie pojawił się i św. Mikołaj. Przybył nie wiadomo skąd, za to z ogromnym workiem pełnym prezentów, co wywołało pewne zaniepokojenie wśród 3-letnich Piegusków. Nie wszystkie bowiem dzieci miały odwagę podejść do Mikołaja, choć upragniony upominek tak mocno kusił. Jeszcze mniej było takich odważnych, którzy potrafili wgramolić się na kolana tej świętej postaci. Co ciekawe, dziewczynki okazywały się mniej bojaźliwe, niż chłopcy. Gdy mikołajowo-prezentowe emocje trochę opadły, milusińscy udali się na wspólny wigilijny posiłek wraz z rodzicami. Mało kto zajadał się jednak łakociami, gdyż główną atrakcją było mimo wszystko otwieranie i oglądanie prezentów.
(map)/Fot. M.J.Plitt