Mieszkańcy bloku położonego przy ul. Poznańskiej 12 mieli ostatnio kłopoty z usuwaniem domowych nieczystości. Za domem od zawsze stał brunatny kontener, ale któregoś dnia nagle znikł, choć nie tak całkiem, bo pojawił się w innym miejscu, przy blokach należących do ul. Nauczycielskiej.

- Co to ma znaczyć - żalą się "Kurkowi" mieszkańcy. - Teraz, wynosząc śmieci z domu, musimy nadkładać sporo drogi.

Wiosenne migawki

Ale nie dość na tym, bo ci z ul. Poznańskiej 12 nadal płacą za wywóz nieczystości, a skoro kontenera nie ma, wychodzi na to, że fundują wywózkę śmieci tym mieszkańcom ul. Nauczycielskiej, którym dostawiono nie ich kontener!

To już jawna niesprawiedliwość, więc jedziemy pod wskazany adres, aby dokładnie poznać sprawę.

Tam, faktycznie, kontenera nie ma, zaś w miejscu, gdzie kiedyś stał, leży kupa śmieci - ludzie wysypują je tu nadal, mimo braku pojemnika - fot. 1.

Tak wielka jest siła przyzwyczajenia? Ale - nie możemy powstrzymać się od uwagi - to nieładnie śmiecić tak pod własnymi progami.

Cóż, musimy jednak ustalić przyczyny zniknięcia kontenera, tyle że z powodu późnej pory wyjazd do siedziby ZUK-u (w Gizewie) celem uzyskania stosownych wyjaśnień odkładamy na dzień następny.

Nazajutrz, przed wizytą, jeszcze raz sprawdzamy stan rzeczy na miejscu, a tu... niespodzianka.

Brunatny kontener znowu stoi tuż pod posesją nr 12 położoną przy ul. Poznańskiej, wskutek czego problem śmieciowy znikł. Nie ma też śmieci, które zalegały w miejscu jego dawnego usytuowania. Oby było tak zawsze, że nim "Kurek" zainterweniuje na dobre, już wszystko układa się po myśli zainteresowanych.

POŁAMANE DRZEWO

Inne szybkie załatwienie sprawy miało miejsce nad małym jeziorem.

- Tuż obok basenu od kilku dni leżą w śniegu konary, które spadły ze stojącego nieopodal drzewa, a służby miejskie nie kwapią się z ich usunięciem - skarżyli się "Kurkowi" Czytelnicy, którzy tamtędy przechodzili.

Udajemy się zatem do Urzędu Miejskiego, do inspektor Krystyny Lis, która, jak wiadomo, zajmuje się m.in. zielenią miejską. Dostajemy zapewnienie zrobienia porządku, ale znając z kolei nierychliwość odpowiednich służb, nie spieszę się z zamieszczeniem stosownej notatki w "Kurku".

- Na pewno - myślę sobie - za tydzień sprawa będzie nadal aktualna...

Tymczasem, kiedy gościłem nad jeziorem w ubiegły wtorek konary znikły, a odłamane gałęzie zostały starannie przycięte - fot. 2.

WODNA PUŁAPKA

Nad małym jeziorem zjawiłem się nie tylko z powodu wyżej opisanego drzewa, ale i sugestii pewnego Czytelnika zbulwersowanego opisem ul. Krzywej w poprzednim wydaniu naszej gazety.

Wedle niego bowiem, kałuża, która się tam rozlała, to nic w porównaniu z tym, co dzieje się na ul... i tu powstaje problem z nazwą, w każdym razie chodzi o skrót łączący ul. Żwirki i Wigury z ul. Żeromskiego, biegnący wzdłuż restauracji "Krystyna". Ów Czytelnik zaproponował mi, abym spróbował tamtędy przejechać. Cóż, nie zdołam równocześnie jechać i robić zdjęcia, czekam zatem na śmiałka, który ważyłby się pokonać tę wodną przeszkodę. Nie mija kilka minut, a ów nadjeżdża i pakuje się prosto w kałużę. Z pozoru rozlewisko wygląda nie tak całkiem groźnie - fot. 3.

Woda sięga "zaledwie" pod spojler przedniego zderzaka, wydaje się zatem, że można śmiało przeć do przodu, co też kierowca czyni. Naciska lekko na gaz i jazda!

No, ale ta jazda nie całkiem mu wychodzi, bo samochodzik zaczyna raczej pływać - fot. 4.

Przechyliwszy się lekko na bok, zanurzył w wodzie nieomal do wysokości przednich świateł, no i nie wiadomo, czy jeśli pojedzie dalej, kałuża nie pogłębi się bardziej, pogrążając w odmętach nieduży pojazd. Siedzący za kółkiem zatrzymuje się zatem, już myśli o ewakuacji, ale na pokładzie auta nie ma ratunkowej szalupy, no i jest w kropce. W końcu, bo silnik ciągle pracuje (woda mu jakoś nie zaszkodziła), włącza wsteczny i wycofuje się na suchy ląd.

PIERWSZE PRACE NAPRAWCZE

Inny z kolei Czytelnik skarżył się w redakcji na stan ul. Łomżyńskiej.

- Jej nawierzchnia to dziura w dziurze, a w tej dziurze jeszcze jedna dziura - tak to obrazowo przedstawił sytuację, nie tracąc przy tym dobrego humoru.

Faktycznie opis ten, jak ulał, oddaje stan rzeczy, bo betonowa nawierzchnia tej ulicy jest niesamowicie pokruszona i nie ma tam ani centymetra równego, gładkiego odcinka, co widać na fot. 5 (powiększenie w prawym górnym rogu zdjęcia).

Równie marnie wygląda nawierzchnia, tym razem asfaltowa, ciągu ulic Konopnickiej - Leyka, ul. Solidarności itp., itd.

Jest pewna pociecha, bo w związku z tą wiosną, co nie bardzo chce nadejść, ruszyły prace naprawcze. "Kurek" spostrzegł robotników łatających dziury w nawierzchni ul. Leyka - fot. 6.

Ale nie tylko tu, bo jeszcze na ul. Solidarności (u wjazdu do ul. Paderewskiego). Poważniejsze zaś prace dokonywane są na ul. Polskiej. Tam, jak się dowiadujemy, wkrótce zostanie położona nowa nawierzchnia, ale ponieważ pod spodem (na odcinku od dawnego ""Polmozbytu" aż po szkołę policyjną) ułożone są płyty betonowe (jeszcze poniemieckie), należy sprawdzić ich stan. Jeśli okażą się dość wytrzymałe, nie przeszkodzi to wylaniu nowego dywanika asfaltowego, ale jeśli ekspertyza wykaże, że są zanadto zwietrzałe (spękane lub pokruszone) trzeba będzie je zerwać, a to już przedsięwzięcie bardzo poważne i kosztowne.

BOLESNE PRZEPROSINY

Trwa również remont ul. Pola. Układana jest tam sieć burzowo-kanalizacyjna. Potem wyleje się elegancką nawierzchnię i zbuduje takież trotuary - tak zdecydowała Rada Miejska. Prace wykonuje firma "Pudiz", o czym możemy się dowiedzieć czytając stosowne ogłoszenia-przeprosiny - fot. 7.

Ho, ho, dotąd "Kurek" nie spotkał się z taką, godną pochwały praktyką, żeby firma wykonująca jakieś prace, przepraszała za niedogodności z nich wynikające mieszkańców okolic czy miasta. W dodatku przeprosin wisi tu mnóstwo.

Ba, są jednak szkopuły - kartki zamocowano na drzewach i jak uważny Czytelnik może policzyć (czarne otoki) ogłoszenie z fot. 7 przyszpilone jest do pnia, i tu uwaga: aż dziesięcioma zszywkami!

Tymczasem stosowna uchwała Rady Miejskiej mówi o kategorycznym zakazie przyszpilania jakichkolwiek ogłoszeń do pni żywych drzew!

No, nic u nas nie może być zrobione porządnie tak od początku do końca, we wszystkich aspektach.

2006.03.29