Wiosna coraz bliżej

Wiosna zbliża się już chyba nieodwołalnie i choć ustępująca zima spowodowała uciążliwe miejscami roztopy, ogólnie nie jest źle, zwłaszcza, że od czasu do czasu przyświeca słońce. Pokazały się pierwsze bazie, zwane też kotkami oraz jabłuszka - fot. 1. Z tymi jabłuszkami to żart, bo choć wiszą one faktycznie na jabłonce w parku im. Krzysztofa Klenczona, to są jednak zeszłoroczne.

Tym niemniej, ciekawostką jest, że uchowały się aż do tej pory. Ładna pogoda zachęca do spacerów i wypoczynku na świeżym powietrzu, co jest chętnie wykorzystywane. W miniony czwartek na molo widać było sporo ludzi wygrzewających się w promieniach słońca - fot. 2. Gdy jedni wypoczywali nad wodą, w innych miejscach miasta prowadzono porządki, m. in. zamiatano chodniki i przycinano konary drzew.

NADGORLIWI PILARZE?

W związku z działaniami i to nie tylko pilarzy, na ogół jest tak, że nasi Czytelnicy skarżą się przeważnie na brak jakiejkolwiek aktywności, ale tym razem chodzi o coś przeciwnego, o nadgorliwość. Do czegoś takiego miało dojść w minionym tygodniu na ul. Lipperta i jej okolicy, podczas pielęgnacji drzewek rosnących między blokami.

Zdaniem naszej Czytelniczki niczemu winne rośliny zostały zanadto przycięte, wskutek czego nie zdołają odrodzić się na wiosnę - fot. 3. Prace zaobserwowane przez mieszkankę prowadziła spółdzielnia „Odrodzenie”. Jak uspokaja nas prezes Krzysztof Krakowski były i są to roboty rutynowe, wykonywane rokrocznie przez fachowców, więc nie ma powodów do obaw. Jak uczy nas doświadczenie, gałązki odrosną, bo dotąd przecież zawsze wyrastały na nowo. Nie ma zatem czym się niepokoić, choć tak nie do końca.

MARNA ROBOTA

Penetrując miejsca wykonywania wyżej opisanej przycinki, zauważyliśmy przy okazji taki oto niepokojący obrazek - fot. 4. Ekipa robotników, wywożąc ucięte gałęzie i konary, aby zapewne zaoszczędzić na wysiłku, podjechała pojazdem transportowym tuż pod drzewka, przy okazji ryjąc kołami w trawniku głębokie koleiny.

Gałązki niby znikły, ale przecież porządku nadal nie ma. Trawnik co prawda szybko się zregeneruje, ale bruzdy same się nie wyrównają. Należałoby je choć trochę zniwelować, bo tak, to co to za robota!

PRZYJEMNY SKRÓT

Wracając zaś do rekreacji i spacerów, to trzeba zaznaczyć, że choć wcześniej otrzymywaliśmy sporo narzekań na stan nadjeziornej ścieżki pieszo-rowerowej, spaceruje nią coraz więcej ludzi. Miejscami rzeczywiście należałoby usunąć z niej błoto, które zalega dość grubą warstwą. Amatorami spacerów są najróżnorodniejsi obywatele i mali, i duzi, a także czworonogi - fot. 5.

A trzeba dodać, że nie tak dawno temu nawet pies z kulawą tu się nie pokazywał, bo nad brzegami jeziora panoszyły się głównie chaszcze, wśród których wiła się wąska i nierówna ścieżynka nie do pokonania dla starszego amatora spacerów. Teraz przechadzka nowo zbudowanym nadjeziornym traktem jest bardzo wygodna i dla każdego. Poza tym nie tylko mocno skraca drogę ze Szczytna do Kamionka i dalej do Szczycionka, ale jeszcze dostarcza wielu ciekawych widoków. Właśnie dzięki nim wędrówka wydaje się jeszcze krótsza, bo ani się „Kurek” obejrzał, a już znalazł się w Kamionku.

BŁOTNA PUŁAPKA

Jest jednak pewna trudność z dotarciem do zabudowań w Kamionku, bo najpierw trzeba zejść ze ścieżki i wdrapać się na dość wysoką skarpę widoczną na kolejnym zdjęciu - fot. 6.

W czerwonym otoku widać postać wspinającą się na stromiznę. „Kurek”, nieświadomy trudności, jakie czyhały na skarpie, podążył śladem owej postaci, no i zaczęło się. Rozmiękła i pokryta grubą warstwą błota skarpa okazała się tak śliska, że zsuwaliśmy się z niej, jakbyśmy na nogach mieli nie buty, a źle nasmarowane narty - robiąc dwa kroki w przód, zjeżdżaliśmy półtora kroku w dół.

W końcu niemałym wysiłkiem udało się osiągnąć wierzchołek wzniesienia, co jednak zostało okupione chwilową utratą buta - fot. 7. Błoto tak skutecznie zassało obuwie, że albo trzeba było iść dalej w skarpetkach, albo tkwić w miejscu i czekać na zmiłowanie. „Kurek” wybrał to pierwsze.

PRZEPUST PRZY JARZE

Ogólnie rzecz biorąc po siarczystych mrozach i roztopach obecnie ścieżka nie wygląda źle, choć tu i tam, o czym było wcześniej, należałoby z niej usunąć błoto. Poza tym, jak informują nas Czytelnicy, obsuwają się kostki brukowe, którymi nawet dość efektownie wyłożono wloty przepustu prowadzącego wody opadowe i źródlane z bezimiennego jaru pod Kamionkiem - fot. 8.

Jak widać na zdjęciu woda roztopowa wypłukała część skarpy, wskutek czego kostki ułożone na górze (szczegół w żółtym obramowaniu) straciły oparcie w gruncie i niemal wiszą teraz w powietrzu. Ratusz nas jednak uspokaja. - Ścieżka na tym odcinku nie jest jeszcze oddana do użytku, więc wykonawca na swój koszt poprawi to miejsce - informuje Krystyna Lis z Urzędu Miejskiego i dodaje, że ewentualne inne usterki, jeśli się pojawią, także będą poprawiane, bo przecież nawet po oddaniu całej ścieżki do użytku obowiązuje dwuletnia gwarancja.