Jestem przygnębiona, zasmucona, a niepokój i strach są ostatnio treścią mojego życia.

Cały dotychczasowy świat wywrócił się do góry nogami, a człowiek musi unikać człowieka. Boimy się siebie, ale też boimy się o siebie. Gdy nie musimy wychodzić, zgodnie z zaleceniami zostajemy w domu. Odwołano wszystkie uroczystości, imprezy... A przecież człowiek to stworzenie stadne. Lubi towarzystwo, uwielbia bywać, podziwiać. Gdy 5 marca 2020 r. byłam w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Szczytnie na wystawie prac malarskich autorstwa Dariusza Smolińskiego nawet nie przypuszczałam, że będzie to moje ostatnie spotkanie z tego typu kulturą. Nie ukrywam, że uwielbiam podziwiać talent innych osób, a uczestnictwo w takich spotkaniach, gdy autor pełen wielkiej tremy na odwagę pokazać innym swoje arcydzieła sztuki, to zaszczyt. Wystawa wzbudziła wiele emocji, a artystę wspierała rodzina oraz członkowie pracowni Artystycznej „Kokorynka". Bowiem Pan Dariusz Smoliński pod okiem naszej rodzimej mistrzyni Pani Olgi Kokoryn pogłębia swój talent i szlifuje amatorskie umiejętności. Niezwykle skromny, ale bardzo utalentowany twórca wzbudził moją sympatię, a jego dzieła zapadły w moją pamięć. Piszę o tej wystawie dopiero teraz, bo po pierwsze jest znamienna gdyż ostatnia, w której uczestniczyłam, a po drugie w prosty sposób sobie to spotkanie przywołałam – obejrzałam wykonane w tym dniu fotki w moim aparacie. Oczywiście obowiązkowo obejrzałam wszelkie informacje zamieszczone na stronie biblioteki. Zachęcam do wirtualnych wejść do biblioteki. Fajnie jest powspominać. Właśnie przy okazji wirtualnego spaceru po bibliotece zobaczyła fotki ze spotkania w Gabinecie Wspomnień w ramach cyklu Biblioteka Dla Seniora. Natychmiast sobie przypomniałam, że prezentując społemowskie skarby oraz utworzoną okolicznościową wystawę z okazji Dnia Kobiet zapowiedziałam wystawę Wielkanocną. Zapowiedziałam, ponieważ miałam już zgromadzone akcesoria związane z tym świętem. Niestety zapał wraz z przygnębieniem oddalił ten pomysł. Nie miałam motywacji by tworzyć coś, co nikt nie zobaczy. Na oknie tak od niechcenia powiesiłam dwie skromne dekoracje i tyle. Prawie natychmiast zabrzęczała moja komórka, a miły głosik podpowiedział: „Proszę odwrócić w moją stronę będzie lepiej". Niby nic, a taka informacja uświadomiła mi, że jednak ktoś na te dekoracje patrzy. Szybko moje skrzyneczki udekorowałam, obfotografowałam i odwróciłam. Dla takich chwil warto żyć, bo dają radość i siły witalne. Zajęta dekoracjami nie myślałam o tym co mnie smuci, przygnębia, przeraża... A gdy dziś zadzwonił telefon i usłyszałam: „ O! Widzę, że w Gabinecie Wspomnień wieś tańczy i śpiewa", to się rozpromieniłam i z tej żartobliwej uwagi komplement uczyniłam. Fajnie, że ludzie głowy do góry zadzierają i na moje dekoracje uwagę zwracają. Załączam fotki z prawdziwej wystawy Pana Dariusza Smolińskiego i z tej, gdzie „wieś tańczy i śpiewa" ale właśnie tak wygląda wirtualna wystawa kulturalna.

Grażyna Saj-Klocek

Wirtualna wystawa kulturalna