Oczywiście ogródki przy restauracjach, kawiarniach i pubach. Nie mogę się wprost doczekać, bo też nigdzie nie czuję się lepiej niż zasiadając z gazetką - przy piwku lub winku - na widokowym tarasie „Mazuriany”, czy zielonym trawniku restauracji „Zacisze”. U mnie w domu sezon ogródkowy został już zainaugurowany poprzez rozstawienie ogromnego, knajpowego parasola nad stołem i dwiema ławami. No i stąd temat dzisiejszego felietonu. Jest bowiem słoneczna, wiosenna niedziela i siedzę ja sobie w ogrodzie pod owym parasolem, wystukując niniejszy tekst.
Ciekaw jestem jak też w tym roku wyglądać będzie ciąg spacerowy nad jeziorem małym. Tak od „Mazuriany” do „Groty”. Jest to pięknie przygotowany fragment parku i mam nadzieję, że wreszcie zaroi się tam od wszelakich gastronomicznych propozycji ogródkowych. Niegdyś sugerowałem, aby wykorzystać nadjeziorne okolice pubu „Gama” i „Mazuriany” - gdzieś tak do hotelu „Krystyna” - przy lokalizacji punktów gastronomicznych podczas Dni i Nocy Szczytna. Może to i trudne, ale na pewno ciekawsze niż zamykanie fragmentu głównej ulicy na wzór typowych „festów”, jakie setkami organizowane są przez niemieckie miasta.
Tutaj przypomniał mi się pewien znakomity przykład takiej organizacji miejskiego święta. I to przykład właśnie niemiecki, a mianowicie z Berlina.