Wyjazd szczycieńskiej delegacji do niemieckiego Herten za sprawą publikacji w „Fakcie” stał się głośny w całej Polsce. Jej autor napisał m.in., że przedstawiciele szczycieńskiego samorządu przywieźli ze sobą kartony wódki, a alkohol towarzyszył im na każdym kroku. Zarówno burmistrz Danuta Górska, jak i strona niemiecka zdecydowanie zaprzeczają, przedstawiając zupełnie inną wersję zdarzeń.
NIEUDANA PROMOCJA
Nie o takiej promocji marzyły władze Szczytna. W pierwszy weekend września do niemieckiego miasta Herten udała się skromna delegacja, w skład której weszli: burmistrz Danuta Górska, przewodniczący Rady Miejskiej Mariusz Pardo oraz pracownik Urzędu Miejskiego Albert Kilimann. Głównym punktem wizyty było nadanie jednemu z placów w Herten nazwy „Szczytno Platz”. Wyjazd stał się też okazją do zapoznania się z nowym, bo pełniącym funkcję dopiero od czerwca, burmistrzem niemieckiego miasta. – Nasza wizyta trwała krótko, bo przyjechaliśmy w piątek, a w niedzielę już wracaliśmy. Oprócz udziału w uroczystym nadaniu nazwy placowi odwiedziliśmy jeszcze teatr, galerię sztuki i spotkaliśmy się z członkami stowarzyszenia przyjaciół obu miast – relacjonuje burmistrz Szczytna Danuta Górska.
Nikt nie spodziewał się, że po powrocie z Herten z powodu wizyty rozpęta się prawdziwa burza.