Dość tych warszawskich szaleństw. Wracajmy do Szczytna. Tak jak to sugeruje w swoim mailowym komentarzu jeden z czytelników „Kurka”, pan Krzyżak ze Szczytna. Wspomniany komentator chciałby, aby nasz tygodnik zamieszczał więcej artykułów o treści historycznej dotyczącej regionu Warmii i Mazur.

Wracamy do Szczytna

Tutaj niewiele mogę pomóc. Historia nie jest moją mocną stroną. Tym bardziej, że zawodowym historykiem, wyspecjalizowanym w historii naszego regionu, jest moja żona. W jednej rodzinie wystarczy. Natomiast sam z zachwytem czytuję teksty swojego kurkowego sąsiada, Sławomira Ambroziaka. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby pisywał więcej.

Co do moich gawęd - tu odpowiadam Krzyżakowi ze Szczytna na jego wątpliwości odnośnie tematyki moich felietonów - to założeniem Redaktora Naczelnego było wprowadzenie stroniczki wspomnieniowej, wykraczającej poza krąg codziennych spraw miejscowej społeczności. Z pewnym nawiązaniem do szczycieńskich realiów, ale bardziej spełniającą rolę nostalgicznej „dobranocki” dla starszych mieszkańców, którzy nie urodzili się w Szczytnie. Ci ludzie, zanim tu osiedli, tłukli się trochę po świecie, studiowali w polskich miastach uniwersyteckich jak Warszawa, Kraków, czy Toruń, a dzisiaj, z racji wieku, a także skromnych możliwości finansowych spędzają czas w swoich szczycieńskich domach wspominając dawne lata. Moja pisanina to trochę podpowiedź dla ich wyobraźni. Proszę mi wierzyć, że takich osób mieszka w okolicy bardzo wiele. Niektórzy z nich nawiązali ze mną kontakt mailowy, listowny, a nawet telefoniczny i ich opinie, a także sugestie co do kolejnych tematów podbudowują mnie w tym co robię.

Kurek Mazurski ma 32 strony. Jeżeli odejmiemy strony poświęcone ogłoszeniom, reklamie oraz okładki (razem 9 stron), to pozostałe 23 dotyczą spraw Szczytna. W tym jedna strona moja, co stanowi 4,3% owej zawartości. To chyba nie jest dużo. Myślę, że matematycznie rzecz biorąc taki akurat mogę mieć procent czytelników. Czyli starszych, kulturalnych i obytych ludzi, żyjących wspomnieniami.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.