W nocy z piątku na sobotę w Jedwabnie doszło do incydentu z udziałem byłego radnego gminnego, a obecnie wojewódzkiego komendanta Państwowej Straży Rybackiej i działacza PiS, Szczepana Worobieja. Twierdzi on, że jeszcze przed północą podczas wieszania plakatów Andrzeja Dudy został zaatakowany i pobity przez znanego mu z widzenia mężczyznę. Rzekomy sprawca przedstawia jednak inną wersję zdarzeń, mówiąc, że to Worobiej złamał ciszę wyborczą.
ATAK PODCZAS WIESZANIA PLAKATÓW
Kampania poprzedzająca wybory prezydenckie wzbudza duże emocje, nie zawsze zdrowe. Pokazuje to incydent, do którego doszło w nocy z piątku na sobotę w centrum Jedwabna. Były radny gminny, działacz PiS i komendant wojewódzki Państwowej Straży Rybackiej Szczepan Worobiej twierdzi, że późnym wieczorem, w trakcie wywieszania plakatów z podobizną kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy, został pobity. Zapewnia, że na umieszczenie na płocie materiałów wyborczych miał zgodę właścicieli posesji. Wybrał na to ostatni moment przed zapadnięciem ciszy wyborczej, ponieważ wywieszane wcześniej plakaty były systematycznie niszczone. Do ataku miało dojść około 23.40. Jak relacjonuje Worobiej, napastnik najpierw zaatakował go werbalnie, a następnie fizycznie. Twierdzi, że czuł od mężczyzny woń alkoholu.