Gmina Dźwierzuty musi wydać decyzję obligującą właścicieli działek położonych nad Jeziorem Szczepankowskim do oczyszczenia rowów i przepustów. Tak zdecydował Wojewódzki Sąd Administracyjny, zarzucając jednocześnie wójt Mariannie Szydlik bezczynność i rażące naruszenie prawa. Ekolodzy i wędkarze, którzy od kilku lat walczą z gminą o doprowadzenie do porządku zlewni akwenu, nie czują jednak satysfakcji.
EKOLOGICZNA KATASTROFA
O spraw ie gwałtownego spadku poziomu wód połączonych ze sobą jezior Szczepankowskiego i Sąpłackiego zaalarmowała nas w sierpniu 2016 r. Halina Messerschmidt, właścicielka ośrodka wypoczynkowego w Szczepankowie i działaczka Stowarzyszenia na Rzecz Wartości Przyrodniczych „Dla Dźwierzut”. Według niej taki stan, utrzymujący się już od dwóch lat, to nie tylko skutek suszy. Jej zdaniem winę za ubywanie wody w jeziorach ponoszą właściciele okolicznych działek, którzy nie czyszczą biegnących przez nie rowów melioracyjnych. Ich stan od dawna jest opłakany. Przepusty są pozatykane, lub całkowicie zniszczone. W rowach rosną krzaki i drzewa pochłaniające gromadzącą się w nich wodę. Stowarzyszenie ekologiczne wraz z gospodarującym akwenem Okręgiem Polskiego Związku Wędkarskiego od kilku lat walczą o wyczyszczenie rowów.
ODWLEKANIE W NIESKOŃCZONOŚĆ
Zgodnie z przepisami prawa wodnego, jedyną instancją, która może to wymóc na właścicielach, jest wójt gminy Dźwierzuty. I tu ekolodzy oraz wędkarze napotkali na poważne przeszkody.