Podenerwowanie i oburzenie wywołała decyzja ministra finansów o podwyżce akcyzy na olej opałowy i gaz płynny. Są one tym większe, że jeszcze do niedawna rząd zachęcał wszystkich do przejścia na tańsze ogrzewanie. - Czujemy się wystrychnięci na dudka - mówią jednym głosem Skarbnik Szczytna Hanna Żylińska i dyrektor miejscowego szpitala Marek Michniewicz.

Wystrychnięci na dudka

Uwierzyliście, to teraz płaćcie

Rząd zadecydował, że olej napędowy zdrożeje o 50 procent, a gaz płynny do ogrzewania mieszkań - o 30 proc. Wprowadzenie w życie nowych stawek, na skutek licznych protestów, przesunięto o kilka tygodni. - Podwyżka ma zlikwidować szarą strefę w handlu olejami opałowymi i gazem - tłumaczy minister finansów. Ma też ona przynieść budżetowi państwa 2 mld zł.

Decyzja dotknie, i to boleśnie, właścicieli domków jednorodzinnych, samorządy, szpitale i wszystkie inne instytucje, które ogrzewają swoje obiekty olejem lub gazem.

Według ekspertów ogrzewanie domu jednorodzinnego będzie droższe o 1-2 tysiące złotych, a gotowanie o ok. 350 zł rocznie.

Do tej pory ogrzewanie olejem i gazem było przedstawiane jako nie tylko bardziej efektywne, ale i ekologiczne, bo nie zatruwało środowiska. Teraz wiadomo, że firmy, które zainwestowały w ekologiczne kotłownie, poniosą o wiele wyższe koszty.

Nóż w plecy

- Jestem zbulwersowana - mówi Skarbnik Szczytna Hanna Żylińska. - Niedawno wymieniliśmy ogrzewanie węglowe na gazowe w SP 3, przedszkolu nr 2, bloku przy ul. Chopina, aby było taniej, a tu taki cios. Skąd weźmiemy pieniądze? - wzdycha skarbnik.

Przygnębienie panuje też w szczycieńskim szpitalu, który i tak ledwo wiąże koniec z końcem.

- Udało nam się wyjść z poważnych tarapatów, a wbijają nam kolejny nóż w plecy - nie kryje irytacji dyrektor szpitala Marek Michniewicz. - Na modernizację przyszpitalnej kotłowni na gaz i olej poszły spore pieniądze. Teraz okazuje się, że wszyscy zostaliśmy wystrychnięci na dudka.

Za niedorzeczne uznaje dyrektor tłumaczenie ministerstwa, że podwyżka ma być skutecznym sposobem na walkę z mafią paliwową. Zastanawia się teraz, skąd wziąć dodatkowe środki na pokrycie skutków podwyżki. Wstępnie szacuje, że w skali roku potrzeba będzie dodatkowych 100 tys. zł. Gdzie ich szukać?

- Będziemy oszczędzać na zakupie leków i kosztach leczenia. Innego wyjścia nie ma - twierdzi dyrektor, licząc jednak na to, że rząd zmieni decyzję lub wprowadzi dla szpitali działania osłonowe.

Skutki podwyżki odczują też małe placówki, jak np. przedszkole samorządowe w Wielbarku. Dwa lata temu zamontowano w nim kotły olejowe, dzięki czemu koszty spadły o 20 procent.

- Teraz trzeba będzie wrócić chyba do ogrzewania węglowego - zastanawia się dyrektor Dorota Szepczyńska.

Ucierpi środowisko

Decyzji ministerstwa nie może się nadziwić Jarosław Zaręba, właściciel firmy "Ekoterm", sprzedającej i montującej kotły grzewcze. - Podwyżka w dużym stopniu dotknie instytucje utrzymywane z budżetu państwa - mówi prezes Zaręba. Według niego w gruzach legnie długoletni program zachęcający do ekologicznego ogrzewania. Dzięki niemu sprzedaż kotłów gazowych i olejowych wzrosła do 40 procent. Teraz zainteresowanie ich zakupem spadnie, a jeszcze bardziej popularne staną się piece nieprzyjazne dla środowiska, w których można palić wszystkim, a więc węglem, miałem, odpadami drzewnymi.

Właściciela "Ekotermu" zastanawia też, dlaczego ceny idą w górę przed wyborami. - Czas pokaże, o co tu naprawdę chodzi, ale jedno jest pewne, lewica jeszcze bardziej się przez to pogrąży.

(olan)

2005.06.08