POCZUCIE HUMORU

Dyżurny w jednostce straży pożarnej wchodzi powoli do swego gabinetu, siada w fotelu, przegląda prasę, wypija kawę, w końcu bierze z namaszczeniem do ręki megafon i ryczy - Chłopaki, zbierać się, jest robota! Pali się Urząd Skarbowy.

Nie wiadomo, czy takie zdarzenie jest możliwe, ale jasne jest, że lubimy pośmiać się z dyżurnego (niekoniecznie straży pożarnej ) i lubimy ponarzekać na urzędy. W tej historyjce mamy i jedno, i drugie. W naszym mieście mamy bardzo poważnego komendanta bardzo poważnej akademii. Tak poważnej, że jakoś trudno usłyszeć o wesołych wydarzeniach na jej terenie, a anegdoty o akcjach i zaradności policjantów zawsze chętnie są słuchane. Kiedyś milicjanci sami o sobie układali dowcipy i rozpuszczali wszem i wobec, żeby rozładować złość ludu na ich poczynania w ramach wykonywania obowiązków. Teraz w telewizji można oglądać "13. Posterunek", w którym głupi dowcip goni jeszcze głupszy. A ja, w związku z obecnością tak dużej ilości niewątpliwie inteligentnych i pełnych polotu policjantów w naszym mieście, miałbym pomysł, żeby na terenie Akademii Policyjnej nr Jeden, założyć silną grupę kabaretową. Na pewno elitę policjantów stać na założenie zespołu, który nie będzie gorszy od Elity (tej wrocławskiej). Można by w programie tego kabaretu wykorzystać pamiętne wydarzenia, które przed laty rozegrały się na uczelni - na przykład jak to pewien pracownik wprowadzał po schodach konia na przyjęcie na piętrze. Można też ułożyć ballady opiewające wyczyny ścigających, które śpiewane będą przez naród równie chętnie jak szanty. Jak by nie było, swoją propozycję uważam za bardzo ciekawą i, co więcej, natychmiast deklaruję się jako pomoc autorska i literacka przy jej realizacji. Myślę, że wystąpienie z programem, który naprawdę będzie bawił, zrównoważy wrażenie, jakie swoimi marsowymi minami i śmiertelną powagą na ludzie szczycieńskim robią policyjne trójki akademickie.

Kiedyś zapytano jednego z polityków, kto ma największy zbiór dowcipów o nim. Odpowiedział - Ja... i na dodatek większość z nich wymyśliłem. Był to wielki polityk i długo utrzymywał się przy władzy. Z tego wniosek, że należy wymyślać dowcipy o sobie, ale to wcale nie przeszkadza policjantom głośno śmiać się ogólnie z ludzkich przywar i głupoty. Nie ma tu podtekstu do żadnych generałów. Podobno jednak w tutejszej Akademii, czyli Wuespolu, czyli Szkółce, kabareciarzom nie udawało się długo utrzymać w swojej roli. Trochę szkoda...

Marek Samselski

2005.02.23