RADOŚĆ, NADZIEJA I STRACH

Po nieprzewidzianej absencji wróciłem do Szczytna w piątkowe przedpołudnie, w czasie pogrzebu Jana Pawła II. Zazwyczaj tętniące o tej porze życiem ulice miasta były kompletnie wyludnione. Podobnie wyglądała pewnie cała Polska. W smutku i skupieniu Polacy uczestniczyli w pogrzebie, śledząc jego przebieg w telewizji.

16 października 1978 roku świat dowiedział się o wyborze nowego papieża, Karola Wojtyły. Mieszkałem wtedy w Wiedniu i pamiętam ogromną radość w środowisku naszej Polonii. Radość i nadzieję oczywiście, gdyż ogromna większość Polaków chciała pozbyć się jarzma narzuconego przez naszego ówczesnego oficjalnego przyjaciela - Związek Radziecki. Wybór Polaka na głowę Kościoła niósł taką nadzieję. Jednocześnie zupełnie zaskoczył polskie i sowieckie władze. Na pewno poczuły wtedy strach. W polskich mediach były tylko zdawkowe wzmianki o nowym papieżu. Leonid Breżniew, przywódca ZSRR, dopiero po kilku tygodniach wysłał depeszę gratulacyjną głowie państwa Watykan. Zdaje się, że już wtedy rodził się plan zgładzenia człowieka, który był śmiertelnie niebezpieczny dla komunizmu.

Zachodnie media bardzo dużo uwagi poświęcały nowemu papieżowi. Pamiętam, że wraz z nieżyjącym już moim przyjacielem, Andrzejem Śleszyńskim, redaktorem olsztyńskiego radia, pojechaliśmy do Watykanu dwa miesiące po wyborze Jana Pawła II. Pamiętam, że w sklepikach z dewocjonaliami zobaczyliśmy kolorowe pocztówki z nowym papieżem, medaliki i posrebrzane medale z podobizną Karola Wojtyły. Nakupiliśmy sporo tych pamiątek i pojechałem z nimi prosto do Warszawy. Jakież wrażenie zrobiły na rodakach! Trwająca w strachu władza nie pozwalała na druk i produkcję czegokolwiek, co byłoby "reklamą" papieża. Zapotrzebowanie na sfotografowany czy wygrawerowany wizerunek naszego Ojca Świętego było tak wielkie, że w styczniu '79 pojechałem jeszcze raz do Rzymu i przywiozłem całe torby pamiątek. Nasi celnicy traktowali mój bagaż z pełną wyrozumiałością. Jeszcze w tym samym, 1979 roku papież odwiedził Polskę. Była wielka radość i rosła nadzieja.

Teraz też pozostaje nam radość, gdyż możemy nosić w swoich sercach dobroć, odwagę, mądrość, cierpienie Naszego Papieża. Piękny i długi pontyfikat Jana Pawła II pokazał światu, jak można walczyć o pojednanie i ile radości i nadziei może dać milionom młodych ludzi spotkanie z człowiekiem tak kochającym ludzi. Ale towarzyszy nam, szczególnie Polakom, również strach o to, jak sobie damy radę bez świadomości, że co niedzielę zobaczymy i usłyszymy Go w oknie watykańskiego apartamentu.

Marek Samselski

2005.04.20