ABY DO PRAWDZIWEJ WIOSNY

Sobota, 26 marca

Tyle złych rzeczy dzieje się na świecie, że opisanie jeszcze jednej więcej - niczego nie zmieni. Tym razem chodzi mi o konflikt Lecha Wałęsy z "Radiem Maryja". Jak to jest możliwe, żeby legendarny przywódca "Solidarności" noszący, być może, do dzisiaj w klapie plakietkę z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej, Królowej Polski, pokłócił się z radiem, któremu patronuje Matka Boska. Zupełny obłęd. Niezrozumiały dla zwyczajnego człowieka. Kto wie, czy zrozumiały dla kogokolwiek. Wałęsa jest postacią kontrowersyjną. Co dla społeczeństwa nic nie oznacza, bo liczy się tylko jedno: potrafił poprowadzić robotników, dobierając sobie mądrych doradców, do wyzwolenia wielkiej części Europy z sowieckiej niewoli. I chociaż brzmi to może patetycznie - zmienił oblicze współczesnego świata. Tak myślą miliony ludzi na całym świecie. Tylko nie w "Radiu Maryja". Być może powodują to jakieś informacje - prawdziwe czy zmyślone - a może chodzi o rząd dusz? Jestem człowiekiem wierzącym, tak samo jak Wałęsa, ale coś mi się ostatnio postępowanie pewnych duchownych nie podoba. Za dużo księży w życiu politycznym. Kościół nie może służyć politykom do ich celów. Szczególnie, że niektórzy z nich na poparcie tak potężnej instytucji, jaką jest Kościół nie zasługują.

... Z pieca spadło

Poniedziałek, 28 marca

Wiosna, a tu dylemat za dylematem. Nie dość, że śnieg ginie opieszale i kto wie, kiedy wreszcie zechce ustąpić zielonej trawce, a tu trzeba się zastanowić nad problemem życia i śmierci. Zaangażowali się w to politycy i sędziowie amerykańscy, a także sam prezydent Bush. Rzecz dotyczy trwającej od piętnastu lat w stanie przypominającym życie rośliny Terri Schiavo. Dziewczyna ta, na skutek 5-minutowego wyłączenia pracy mózgu, utraciła zdolność normalnego funkcjonowania i musi być odżywiana poprzez wężyk - bezpośrednio do żołądka. Ale czy pozbawiona możliwości normalnego odżywiania kobieta nie żyje? Żyje! Przecież wystarcza rurka i kilka porcji pożywienia. To utrzymuje ją przy życiu. Podkreślam - przy życiu! Czy któryś z lekarzy może z czystym sumieniem powiedzieć, że Terri nie żyje - skoro żyje? Nie trzeba wierzyć w cuda związane z wiarą, ale spytajcie lekarzy onkologów - ni stąd, ni zowąd przy kontroli zdrowia pacjenta okazuje się, że nowotwór nagle się rozpłynął. Był i go nie ma. Dał mu radę sam organizm. I czy tak nie może być z Terri?

Wtorek, 29 marca

Życie prywatne poprzednich papieży otoczone było tajemnicą. Można było papieża spotkać lub zobaczyć w czasie uroczystości kościelnych. Teraz papież Jan Paweł II tak przyzwyczaił wiernych, że znają niemal każdy jego krok. Myślę, że jest to celowe działanie. Ojciec św. uważa się za przyjaciela ludzi, a przyjaźń przecież polega m.in. na tym, że przyjaciele o sobie wszystko wiedzą. Może to jedna z tajemnic takiej popularności Biskupa Rzymu?

* * *

Przybyła nam (pozornie) jedna nowa obywatelka świata: jedna z bliźniaczek z Janikowa na Kujawach - do wyboru: Daria lub Olga. Śmieszne pytanie, ale je zadam: czy siostry syjamskie to jeden człowiek czy dwie oddzielne istoty ludzkie. Naturalnie, że dwie, ale to wcale nie jest takie proste, a przynajmniej nie do końca.

Teraz już nie mamy tego dylematu: dziewczynki są dwie - jak najzupełniej oddzielne. Daria i Olga wróciły do kraju, otrzymały 70-metrowe mieszkanie, na dodatek zwolnione z opłat. Nic, tylko pochwalić Radę Miejską Janikowa i jego burmistrza.

* * *

"Co tam panie w polityce? Chińczyki trzymają się mocno."

Ten cytat z "Wesela" przytoczyłem, bo przypomniała mi się anegdota... nie, autentyczne zdarzenie sprzed wielu lat, a dotyczące naszych stosunków z Chinami Ludowymi. Otóż wiele lat temu, w drugiej połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku kwitła przyjaźń między Chinami Ludowymi a ZSRR. Do czasu. Pewnego jednak dnia... zawaliło się wszystko: tak z dnia na dzień. A właściwie w ciągu jednej nocy. W dużym 100 tys. mieście rządził sekretarz partii, który chciał się popisać i urządzić jakąś akademię na cześć chińskiego przywódcy. I urządził. Tyle, że w nocy poprzedzającej ów jubel, nie dotarła do niego informacja, że od rana tego feralnego dnia Chiny Ludowe nie są cacy tylko be. Przejął się tym tak bardzo, że powiesił się na klamce od drzwi przy pomocy sznura od bielizny. Może to prawda, a może nie, dość, że wystarczy za ilustrację jak ważny był w okresie komuny dostęp do informacji. Gdyby do owego sekretarza informacja o Chinach dotarła w odpowiednim czasie, delikwent z pewnością nie odszedłby z tego świata w tak tragiczny sposób. A cała opowieść pozostaje w związku z kolejnym przypadkiem przekazania informacji przez telefon. Taki był w komunie zwyczaj. Informacje, i to te najlepsze, przekazywał we właściwym czasie przyjaciel - przyjacielowi. I to przyzwyczajenie na lewicy zostało po dzień dzisiejszy. Tym razem podobno z udziałem burmistrza Dębicy i jego przyjaciela Janika. Przyznam się, że dla mnie Janik był "poza podejrzeniami". Ale co innego moja wiara w prostolinijność pana ministra, a co innego stare przyzwyczajenia. Nabrałem pewnej podejrzliwości. Szkoda, ale ów donos na Janika może okazać się prawdziwy.

* * *

Lewym uchem wleciało mi słownictwo, jakiego w podsłuchanej rozmowie używał jakiś senator (nawet nie warto wspominać jego nazwiska). Toż to rynsztok najwyższej klasy. Tacy ludzie powinni otrzymać dożywotni zakaz sprawowania jakichkolwiek funkcji społecznych, a za każde słowo na k, ch i inne - wyrok po roku więzienia.

Czasami mi przykro, że poświęciłem całe życie na posługiwanie się językiem polskim.

Gratulacje za ogólnopolską nagrodę dziennikarską dla całej redakcji "Kurka Mazurskiego".

Obyśmy w zdrowiu doczekali jeszcze wielu takich nagród.

Marek Teschke

2005.03.30