NINIEJSZYM OGŁASZAM STRAJK

Niedziela, 10 pażdziernika

Niniejszym ogłaszam mój prywatny strajk. Jeszcze nie wiem, na czym on będzie polegał, ale wiem przeciw czemu i komu jest. Otóż jest on przeciw politykom i szerzej, przeciw temu, co się w kraju dzieje.

Zacznę od spraw, zdawałoby się, drobnych, które wcale drobnymi nie są, gdy spróbujemy się wczuć w rolę petentów. Oto na przykład Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego, które przeprowadzają egzaminy na prawo jazdy są instytucjami państwowymi, które muszą same na siebie zarabiać. Jak? Biorąc opłaty za każdy egzamin. Jak nie zarobią, to nie mają na pensje dla siebie. No i jak w tej sytuacji zdać egzamin na prawo jazdy, skoro za każde "podejście" płaci się oddzielnie? Wychodzi więc na to, że gdyby kandydaci na kierowców zdawali za pierwszym razem, to WORD zarobi na bardzo niskie pensje. A jeżeli kandydat będzie zdawał pięciokrotnie, to egzaminatorzy zarobią pięć razy więcej. I zdaj tu człowieku taki egzamin za pierwszym razem. Chyba, że... no, sami Czytelnicy wiedzą, co należy zrobić, aby zdać. Paranoja!

... Z pieca spadło

Albo: wdraża się nowy elektroniczny system rejestracji samochodów. Czyli rejestruje się samochody na komputerach. Powinno więc być szybciej. A jest wolniej i są kolejki, bo system pn. "Pojazd" nie został należycie sprawdzony i "pada" albo się myli, albo operatorzy nie są odpowiednio przeszkoleni. Jednym słowem zrobił się "Irak" przed okienkiem rejestrującym samochody w Wydziale Komunikacji. Proponuję, aby system nazwać im. Marka Pola, który maczał swoje paluszki w tym bałaganie. Ale, jak zwykle, nie znajdzie się nikt, kto za ten chaos beknie. Paranoja!

Poniedziałek, 11 października

Strajku ciąg dalszy. Strajkuję więc przeciw pomysłowi bicia rekordu w ilości mężczyzn, którzy "przelecą" niewyżytą rekordzistkę. O ile dobrze pamiętam, na ubiegłorocznych targach urządzeń do uprawiania seksu rekord wynosił przeszło 750 facetów, a tegoroczna zawodniczka chce ich zaliczyć okrągły tysiączek. Ogarnia mnie obrzydzenie. Jeszcze mogę zrozumieć panienkę, która postanowiła "zaliczyć" wszystkich uczestników balangi z okazji swoich imienin. Może nawet się zdarzyć, że jakaś nimfomanka zrobi to z wszystkimi chłopakami z klasy, do której chodzi, ale żeby tysiąc? Nawet trudno sobie tę liczbę wyobrazić, a przecież do takiego rekordu trzeba się przygotować, każdy sport wymaga treningu, brr... obrzydzenie. Takie wyczyny nie mają nic wspólnego z wolnością, bo to przecież zwyczajne zdziczenie. Paranoja!

Innym "sportem" popisują się niektórzy młodzieńcy, którzy postanowili igrać z własnym życiem, kładąc się w nocy na szosie pod nadjeżdżające samochody. Kto później ucieknie, ten wygrywa. Naturalnie, ci "najlepsi" uciec nie zdążą. Zabiera ich karetka do szpitala, ale i ta często nie zdąży ich tam dowieźć. I pies z nimi tańcował! Nie o nich mi chodzi. Ale wyobraźcie sobie kierowców, którzy mają "szczęście" trafić na takich idiotów. Będzie dobrze, jeżeli z całej "przygody" z samobójcami wyjdą tylko z urazem psychicznym, a przecież pragnąc ominąć delikwenta leżącego na jezdni mogą uderzyć w drzewo i ulec wypadkowi. Jednym słowem - paranoja!

Środa, 13 października

Historyk, prof. Andrzej Paczkowski, ujawnił dokument, z którego jasno wynika, że zleceniodawcą porwania księdza Jerzego Popiełuszki był ówczesny sekretarz KC PZPR Mirosław Milewski. Wszyscy, którzy orientowali się w tamtym systemie sprawowania władzy wiedzieli, że decyzja zabicia kogoś tak znaczącego dla opozycji jak ksiądz Jerzy, musiała zapaść na wysokim szczeblu. I zapadła. Poza tym w naradzie w Urzędzie Rady Ministrów brało udział wiele osób. I każda z nich milczała! Czy w prawie polskim nie obowiązuje zasada, że każdy, kto wie o popełnionym przestępstwie powinien o tym zawiadomić prokuratora? O ile wiem, to tak. Logiczne więc jest, że każdy, kto brał udział w tej naradzie powinien ponieść karę za zatajenie przestępstwa. A generał Jaruzelski broni Milewskiego jeszcze dzisiaj.

Wyobraźcie sobie, Drodzy Czytelnicy: dwadzieścia lat milczenia o najgłośniejszym zabójstwie końca dwudziestego wieku. Owe milczki, moim zdaniem, są takimi samymi zabójcami, jak wykonujący rozkaz przełożonych Piotrowski. Powinni ponieść karę, ale nic nie słychać, aby byli aresztowani. To tylko u nas w kraju może się zdarzyć coś podobnego. Słowem - paranoja!

Znany ze swoich upodobań do drogich i szybkich motocykli poseł na sejm "dał głos na łamach", opowiadając się za zakazem posiadania broni przez zwyczajnych obywateli, chociaż nie udało mi się przeczytać, aby on sam z takiego przywileju miał zamiar zrezygnować. Obłuda znanego z kontrowersyjnych wypowiedzi byłego ochroniarza? A może obawa sejmowego macho, że gdyby inni także posiadali broń, to sama łysina nie wystarczy do odgrywania pierwszego mężczyzny Trzeciej Rzeczypospolitej? Ja jestem za prawem do posiadania broni w domu przez wszystkich umysłowo zdrowych dorosłych. Oraz za takim prawem, aby "my house is my castle" - czyli obrony swojego życia i swojej własności. A to pewnie byłym komuchom trudno zrozumieć. Paranoja!

Obyśmy w zdrowiu doczekali czasów, gdy zabraknie paranoicznych zdarzeń i wypowiedzi.

Marek Teschke

2004.10.20