PO CZYM POZNAĆ MĘŻCZYZNĘ?

Ostatnie wypadki na centralnej scenie politycznej aż proszą się o komentarz. Ale obiecałem sobie, że nie będę i dotrzymam słowa. Niech sobie Miller, Janik i inni decydują o losie SLD i swoim, bo my, tu na dole nie mamy na to żadnego wpływu. Więc zajmijmy się tym, co u nas.

Jako mężczyzna muszę się przyznać do błędu. Otóż w jednym z felietonów napisałem, że program tegorocznych "Dni i Nocy Szczytna" gwarantuje generalną klapę imprezy. Tymczasem okazało się, że nie było żadnej klapy, a wręcz odwrotnie - "Dni" odniosły podobno sukces finansowy. Nie podejmuję się rozstrzygnąć dlaczego się stało tak, jak się stało. Podejrzewam jednak, że jak zawsze - wszystko zależy od ludzi. W tym roku widoczne organizatorzy przyłożyli się do swojej roboty. Stąd tak dobry wynik. Teraz należy życzyć organizatorom, aby kolejne "Dni" okazały się jeszcze lepsze niż tegoroczne.

Tymczasem ledwie skończyły się "Dni" szczycieńskie, a już w piątek zaczęły się "Dni Pasymia". Kilkakrotnie zdarzyło mi się otrzymać stamtąd zaproszenie na imprezy czy wystawy organizowane przez Miejski Ośrodek Kultury i Sportu. Zawsze były to przedsięwzięcia ambitne, a przy tym niosły ze sobą sporą dawkę informacji kształcących. Zupełnym ewenementem są koncerty organowe, które odbywają się co piątek. Kiedy pierwszy raz, jakieś pięć lat temu sąsiedzi pochwalili się uczestnictwem w takim koncercie - nie wierzyłem. No bo jak to? Miasteczko, jedno z tych najmniejszych, a tu koncert muzyki poważnej, nie szkodzi, że kameralnej. Nie szkodzi, a może i lepiej, bowiem koncerty organowe siłą rzeczy należą do tzw. muzyki poważnej. Myślałem: zorganizować taki można, ale kto na to przyjdzie - w małej miejscowości, po południu (godz. 18.00), po upalnym dniu? A jednak, kościół ewangelicko-augsburski, w którym się koncert odbywał był prawie pełny. W tym roku jest podobnie. I dzięki czemu? Dzięki jednemu człowiekowi, pastorowi miejscowego kościoła, Witoldowi Twardzikowi. Tę samą postać widziałem bodaj na wszystkich imprezach w Pasymiu. Także tych organizowanych przez MOKiS, których często był współorganizatorem.

Nic, tylko bić brawo. A więc jednak wszystko zależy od ludzi.

Na koniec chcę zaapelować do mieszkańców i urlopowiczów: to, że trochę ostatnio padało, jeszcze nic nie znaczy. W lesie dalej jest sucho - przysłowiowy niedopałek bądź zabawa przy ognisku może spowodować pożar. Pożar, który dla naszego regionu jest katastrofą. Pamiętajcie!

Marek Teschke

2005.07.27