Niemało strachu najedli się kierowca ciężarówki oraz pracownik zakładu produkującego torebki foliowe w Pasymiu. Kiedy ładowali na pojazd towar, młody mężczyzna zaczął strzelać w ich kierunku z wiatrówki. Trafił nawet w szybę, podczas gdy w kabinie znajdował się kierowca. Na szczęście ani jemu, ani pracownikowi firmy pomagającemu w załadunku nic się nie stało.

Z wiatrówki do ludzi

Całe zdarzenie rozegrało się w nocy z niedzieli na poniedziałek w rejonie stacji PKP w Pasymiu podczas załadunku towaru na ciężarówkę. Prace te wykonywali kierowca oraz mistrz produkcji w zakładzie Folipak, Piotr Kruczyk.

- Kiedy zaczęliśmy ładować pierwszą paletę, usłyszeliśmy coś, co brzmiało jak głośniejsze pstryknięcie w plandekę. Pomyślałem, że może to coś w samochodzie, ale potem ten dźwięk zaczął się powtarzać – opowiada Piotr Kruczyk. Trwało to do zakończenia pracy, przez około 40 minut. Cały ten czas mężczyźni nie mieli jednak pewności, co tak naprawdę się dzieje.

- Po załadowaniu ostatniej palety kierowca wszedł do kabiny, by podpisać papiery i wtedy padł strzał w szybę – relacjonuje pan Piotr. Obaj mężczyźni schowali się za samochód, a wtedy nieznany sprawca zaczął strzelać pomiędzy nich. Zdesperowani zadzwonili po policję. Kiedy funkcjonariusze przyjechali i zaczęli poszukiwania sprawcy, Piotr Kruczyk zauważył podejrzany cień. - Pobiegliśmy tam z kierowcą. Zobaczyliśmy, że jakiś mężczyzna celuje w lampę halogenową, ale nie może trafić. Krzyknąłem na niego, a on zaczął iść w moim kierunku z wiatrówką. Wtedy obaj rzuciliśmy się na niego – opowiada pan Piotr. Mężczyźni zaczęli obezwładniać sprawcę, który chwilę później został zatrzymany przez policjantów. Okazał się nim 25-letni Krzysztof Z., mieszkaniec gminy Bisztynek. Amator strzelania z wiatrówki był nietrzeźwy. W jego organizmie stwierdzono 1,50 promila alkoholu. W trakcie zatrzymania Krzysztof Z. nie chciał podać policjantom swoich danych. Zawieziono go na szczycieńską komendę, a wiatrówkę zabezpieczono. Mężczyzna usłyszy wkrótce zarzut zniszczenia mienia, za co grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Odpowie także przed sądem za odmowę podania swoich danych osobowych. Za to grozi mu grzywna. Krzysztof Z. wcześniej pracował w zakładzie, do którego pracowników strzelał. Jakiś czas temu sam się z niego zwolnił. - Był raczej spokojny, nie sprawiał żadnych problemów – mówi o nim Piotr Kruczyk. Na szczęście ani on, ani kierowca ciężarówki nie zostali postrzeleni. Piotr Kruczyk doznał tylko urazu obojczyka podczas obezwładniania sprawcy.

(łuk)/fot. M.J.Plitt