Trzy tygodnie temu od mieszkanki Wólki Szczycieńskiej firma zajmująca się wywozem nieczystości nie zabrała zdezelowanego dziecięcego wózka. Teraz pani Marzena Deptuła z Rudki skarży się na problemy z pozbyciem się worków wypełnionych popiołem, bo okazały się... zbyt ciężkie.
Odkąd państwo Deptułowie przenieśli się ze Szczytna do Rudki minęło 11 lat. Przez ten czas nie mieli większych kłopotów z odbiorem domowych nieczystości. Problemy zaczęły się od czasu wprowadzenia „reformy śmieciowej”, choć cały czas obsługuje ich jedna i ta sama firma trudniąca się wywozem odpadków.
Deptułowie mieszkają w domku jednorodzinnym, a do podgrzewania ciepłej wody w czasie lata służy im piec c. o., który, co zrozumiałe, produkuje wówczas popiół.
- Przez lato zebrało się pięć worków z popiołem po ok. 20 - 30 kg każdy - mówi pani Marzena. Ona sama z pomocą 12-letniego syna wystawiła je pod bramą, sądząc, że zostaną zabrane przez firmę wywożącą odpady. Niestety, kiedy pod posesją pojawił się samochód, który wywozi odpadki, pracownicy i owszem zabrali worki z posegregowanymi śmieciami, ale tylko trzy z popiołem. Na pytanie pani Marzeny - dlaczego nie odebrali wszystkich pięciu, ci tłumaczyli, że mogą zabrać maksymalnie trzy worki i to o ciężarze nie większym niż 25 kg. Więcej nie udźwigną, a poza tym tak stanowi regulamin wywozu nieczystości. Kiedy kobieta odparła im, że nic takiego w regulaminie nie ma, pracownicy stali się niegrzeczni i wywiązała się słowna utarczka, niepotrzebnie psująca nerwy obu stronom.