Prezes szczycieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ma uwagi do realizacji miejskiego programu opieki nad bezdomnymi czworonogami. Jej zdaniem jest on przyjmowany zbyt późno, a do tego pieniądze na dofinansowanie kastracji i sterylizacji kończą się już w połowie roku. Szefowa TOZ wytyka też urzędnikom niedostateczną promocję działań związanych z czipowaniem psów mających swoich właścicieli.

DLACZEGO NIE PROMUJECIE CZIPOWANIA?
Radni z komisji promocji i rozwoju gospodarczego podczas styczniowego posiedzenia zajmowali się podsumowaniem miejskiego „Programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt” w 2024 r. Na posiedzenie przewodniczący Adam Cudak zaprosił prezes szczycieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Irenę Dobryłko. Nie była to jej pierwsza wizyta, bo w obradach komisji uczestniczyła także w listopadzie, zgłaszając swoje uwagi dotyczące odmowy przez schronisko przyjmowania chorych, wymagających opieki weterynaryjnej kotów. Tym razem także nie miała zamiaru chwalić miejskich urzędników za działania dotyczące bezdomnych zwierząt. Jej zastrzeżenia wzbudziła sprawa czipowania czworonogów. Z przedstawionego przez urząd sprawozdania wynika, że w ubiegłym roku na wprowadzenie identyfikacji elektronicznej psów i kotów, prowadzenie i aktualizację ewidencji oraz trwałe oznakowanie wydano 5 tys. zł, a na sam zakup mikroczipów – 6,5 tys. złotych. Irena Dobryłko dociekała, jaka kwota została przeznaczona na psy mające swoich właścicieli. Okazuje się bowiem, że niewielu z nich wie o tym, że w ramach miejskich środków może oznakować swoich pupili w gabinetach weterynaryjnych, bo miasto nie nagłaśnia akcji.