Okaleczone, chore, a nawet martwe zwierzęta znaleźli w ubiegłym tygodniu policjanci, prokuratorzy oraz członkowie organizacji prozwięrzęcych, którzy weszli na teren owianego złą sławą schroniska w Radysach koło Białej Piskiej. Jego właściciel usłyszał już prokuratorskie zarzuty i zgodnie z decyzją sądu najbliższe trzy miesiące ma spędzić w areszcie. Do Radys trafiały psy z dwóch gmin w powiecie szczycieńskim – z Rozóg i Świętajna. Co się teraz z nimi stanie?
HORROR W SCHORNISKU
Bezprecedensowy przebieg miała ubiegłotygodniowa akcja w schronisku dla zwierząt w Radysach koło Białej Piskiej. W środę 17 czerwca wczesnym rankiem na jego teren wkroczyło 60 przedstawicieli organizacji prozwierzęcych, policjanci, prokuratorzy oraz biegły z zakresu weterynarii. Wszystko było przygotowywane w tajemnicy przez „animalsów” oraz Prokuraturę Rejonową z Olsztyna i olsztyńską policję. Z działań wyłączono śledczych oraz funkcjonariuszy z Pisza. Nieoficjalnym powodem miał być brak zaufania do nich w związku z sytuacją w schronisku. W czasie akcji w trybie interwencyjnym odebrano 71 zwierząt będących w najgorszym stanie. Wśród nich był pies z odgryzionym fragmentem szczęki, inny w chwili odbioru miał prawie 43 stopnie gorączki, część czworonogów cierpiała na udar słoneczny. Do tego u niektórych zwierząt stwierdzono choroby zakaźne – parwowirozę i nosówkę. Na terenie schroniska znaleziono również martwe psy, w tym dopiero co zagryzione szczenię.
ARESZT DLA WŁAŚCICIELA
W sobotę Sąd Rejonowy w Olsztynie przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował wobec właściciela schroniska Zygmunta D. tymczasowy areszt.